Jedynym celem operacji armii tureckiej w północnym Iraku są bazy Partii Pracujących Kurdystanu (PKK) - zapewnił w piątek premier Turcji Recep Tayyip Erdogan, reagując na międzynarodową krytykę "zmasowanej ofensywy tureckiej", wskutek której ucierpiała również ludność cywilna.
Rzecznik Białego Domu wezwał Ankarę do "precyzyjnego namierzania" wyłącznie celów militarnych i uprzedzania ludności cywilnej o atakach. Komisja Europejska zaś ostrzegała Turków przed prowadzeniem ataków wojskowych na nieuzasadnioną, "nieproporcjonalną" do zagrożeń skalę.
Szef dyplomacji UE Javier Solana powiedział, że wkroczenie armii tureckiej do północnego Iraku w celu ścigania rebeliantów z PKK nie jest najlepszym sposobem rozwiązania tego problemu.
Premier Erdogan oświadczył, że zarówno iraccy przywódcy, jak i prezydent USA George W. Bush zostali poinformowani o ofensywie, jaką podejmują tureckie siły zbrojne.
"To jest walka z terroryzmem" - podkreślił, dodając, że "po raz pierwszy Turcja uzyskuje międzynarodowe poparcie", a jej sąsiedzi oraz Stany Zjednoczone i Unia Europejska ją rozumieją.
Operacja przeciwko kurdyjskim separatystom rozpoczęła się w nocy z czwartku na piątek.
Według prywatnej telewizji NTV na północy Iraku jest 10 tysięcy tureckich żołnierzy. Stacja dodała, że piechota wkroczyła około 10 kilometrów w głąb terytorium irackiego. (PAP)
ik/ mc/