Przewodniczący Platformy Obywatelskiej Donald Tusk nie wykluczył ewentualnych koalicji z PiS w sejmikach wojewódzkich. Podczas sobotniej konferencji w Łodzi powiedział, że liczy na zwycięstwo PO w wyborach samorządowych, ale "do rządzenia we wszystkich województwach na pewno nie starczy głosów".
Tusk poinformował, że po wyborach Platforma dokładnie poinformuje inne ugrupowania, co zamierza zrobić w danym województwie. Zaznaczył, że jeśli znajdą się partie chętne do realizowania tych zadań, wówczas dojdzie do podpisania umów koalicyjnych.
"Być może w niektórych województwach utworzymy koalicję z PiS. Ja na pewno nie będę zakazywał współpracy z tym ugrupowaniem, ale PiS trochę musiałoby się zmienić, żeby podjąć taką współpracę" - mówił.
Lider Platformy odniósł się również do proponowanego przez Ligę Polskich Rodzin wprowadzenia do konstytucji zakazu aborcji. Jego zdaniem nie powinno zmieniać się obowiązujących przepisów.
Tuskn nie chciał komentować sobotniego artykułu w "Dzienniku" dotyczącego kolejnych dowodów, na to, że kontrwywiad przy pomocy swych agentów śledził działania polityków w latach 90.
Gazeta napisała m.in., że nowe dokumenty to sześć notatek z lat 1993-1998 napisanych przez podpułkownika kontrwywiadu po rozmowach z "informatorką" doskonale zorientowaną, co się dzieje w środowiskach dziennikarskich i politycznych. Jak podaje gazeta, na czterech z sześciu dokumentów jest podpis Konstantego Miodowicza, teraz posła PO, a w latach 90. szefa kontrwywiadu.
"Musiałbym zobaczyć te dokumenty. Nie rozmawiam o dokumentach, których nie widziałem" - powiedział, a całą sprawę uznał za "nagonkę ze strony PiS na Miodowicza".
Lider PO przyjechał w sobotę do Łodzi, aby spotkać się ze studentami i przedsiębiorcami. Wcześniej wziął udział w wiecu wyborczym w Pabianicach, gdzie wraz z sympatykami PO rozwinął plakat wyborczy o długości ponad 700 metrów. (PAP)
ble/ pz/