TVP przeprosiła Piotra Nurowskiego za twierdzenie, że był w Polsacie oficerem WSI "pod przykryciem" i je odwołała, ale po terminie - ustalił w środę warszawski sąd. W zeszłym roku prezes TVP wstrzymał publikację przeprosin wynikających z ugody.
Nurowski chciał od sądu wyegzekwowania tych przeprosin, bo twierdził, że ich nie było. Miały bowiem ukazać się najpóźniej 20 października, czyli dzień przed wyborami, a w tym terminie to nie nastąpiło.
W środę okazało się jednak, że przeprosiny były - ale 24 i 25 października, czyli już po wyborach parlamentarnych. Według Nurowskiego "to działanie z premedytacją, by przed wyborami nie emitować takich treści".
W styczniu 2007 r. TVP3 w swej publicystycznej audycji "30 minut" podała, że Piotr Nurowski z Rady Nadzorczej Polsatu miał być skierowany do tej stacji jako "oficer pod przykryciem" Wojskowych Służb Informacyjnych. Taką wiadomość podawano też jako pilną na czerwonym pasku w TVP3. Nurowski pozwał za to telewizję publiczną, żądając "zdementowania kłamliwych informacji" o sobie.
Już na pierwszej rozprawie 26 września zeszłego roku strony zawarły ugodę. Na jej mocy, dwa tygodnie po uprawomocnieniu się ugody, TVP miała przeprosić na swojej antenie za podanie w programie "30 minut" "bez dostatecznej podstawy i dowodów", że Nurowski był skierowany do Polsatu jako "oficer pod przykryciem" WSI oraz wyemitować 15 razy na czerwonym pasku informację "Piotr Nurowski nie był oficerem WSI pod przykryciem".
Po opublikowaniu przez media informacji o ugodzie prezes TVP Andrzej Urbański wstrzymał jej wykonanie. Oświadczył, że decyzja w tej sprawie podjęta przez dyrektora Agencji Informacji Telewizji Polskiej S.A. Jarosława Grzelaka i jego zastępczynię Patrycję Kotecką, zapadła "bez jego wiedzy i zgody".
W tej sytuacji Nurowski zażądał od sądu wyegzekwowania emisji ugody. W środę stawił się w Sądzie Rejonowym dla Warszawy- Mokotowa. Na rozprawie okazało się jednak, że TVP przeprosiła Nurowskiego. Na dowód przysłano płyty DVD z nagraniem audycji "30 minut" z 24 października, na koniec której dziennikarka odczytała treść przeprosin oraz nagrania programów z 24 i 25 października z czerwonym paskiem o odpowiedniej treści. Komunikat, że Nurowski nie był oficerem WSI wyemitowano 17 razy. W tym stanie rzeczy sąd umorzył postępowanie uznając, że przeprosiny nastąpiły, choć po terminie.
"Satysfakcję z przeprosin mam, choć nie widziałem ich na żywo. Śledziłem program TVP w czasie, kiedy przeprosiny miały być i ich nie widziałem. Uznałem więc, że do przeprosin nie doszło. To, że nastąpiły po wyborach jest dla mnie jasne. To było działanie z premedytacją, by przed wyborami tego nie emitować" - powiedział PAP Nurowski po środowej rozprawie.
Do czasu nadania depeszy PAP nie udało się skontaktować z rzeczniczką prasową TVP Anetą Wroną.
62-letni Nurowski jest członkiem rady Nadzorczej telewizji Polsat, a także prezesem Polskiego Komitetu Olimpijskiego i Elektrimu. Zapewnia, że nie był oficerem ani współpracownikiem WSI podczas rozpoczętej w 1992 roku działalności w Polsacie. Przyznaje zaś, że do 1990 r. w czasie pracy w dyplomacji w Maroku wykonywał "zadania związane z obronnością naszego kraju".
Według ujawnionego w lutym przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego raportu z weryfikacji WSI, sygnowanego przez Antoniego Macierewicza, Nurowski miał być tajnym współpracownikiem WSI i miał kształtować program Polsatu zgodnie z wytycznymi przekazywanymi przez szefa WSI gen. Konstantego Malejczyka.
Trwa proces cywilny wytoczony przez Nurowskiego MON za treść raportu. Nurowski domaga się przeprosin i odwołania stwierdzeń o sobie.
W Prokuraturze Okręgowej w Warszawie toczy się śledztwo w sprawie przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy publicznych w związku publikacją raportu. (PAP)
wkt/ pz/ woj/
