Komisja Europejska (KE) zażądała w środę od Francji wzmożenia wysiłków w celu zmniejszenia deficytu finansów publicznych, który niebezpiecznie zbliża się do maksymalnego dozwolonego pułapu 3 proc. PKB.
Ku niezadowoleniu prezydenta Nicolasa Sarkozy'ego Francja dostała ostrzeżenie krótko przed objęciem 1 lipca półrocznego, rotacyjnego przewodnictwa w Unii Europejskiej, kiedy to powinna świecić przykładem dla innych krajów członkowskich, także jeśli chodzi o dyscyplinę finansów publicznych.
"Nasza decyzja nie ma bezpośredniego związku z przewodnictwem. To po prostu zachęta do dodatkowych działań dla władz francuskich" - zapewnił unijny komisarz ds. gospodarczych i walutowych Joaquin Almunia.
W oficjalnej "wskazówce w sprawie polityki gospodarczej" KE zaleca Francji, by lepiej wykorzystała swój potencjał wzrostu gospodarczego i powstrzymała tendencję wzrostu zadłużenia, dążąc do zrównoważenia finansów publicznych. KE oczekuje, że Francja będzie "rygorystycznie wypełniać" zalecenie unijnej Rady ministrów finansów ECOFIN z lutego, które nakazuje przyspieszenie tempa redukcji deficytu finansów publicznych.
Francja zmniejszyła swój deficyt poniżej dopuszczalnego limitu 3 proc. PKB w 2005 roku. Lecz w 2007 roku deficyt wyniósł 2,7 proc., co - zdaniem KE - oznacza brak jakiejkolwiek poprawy strukturalnej od 2006 roku. W dodatku na 2008 rok KE przewiduje deficyt w wysokości 2,9 proc. PKB, a na 2009 rok - 3 proc., czyli tyle, ile wynosi pułap dopuszczony w kryteriach z Maastricht, których muszą przestrzegać kraje strefy euro.
Przekroczenie pułapu 3 proc. oznacza otwarcie tzw. procedury nadmiernego deficytu i naraża kraj należący do strefy euro na dotkliwe kary finansowe.
KE jest także bardzo pesymistyczna w ocenie perspektyw rozwoju gospodarczego Francji, która jest po Niemczech drugą największą gospodarką euro. Na 2008 rok KE prognozuje 1,6 proc. wzrostu PKB, a na rok 2009 zaledwie 1,4 proc.
Francja kwestionuje te wyliczenia. Zirytowany prezydent Nicolas Sarkozy zarzucił Komisji Europejskiej, że oparła swoją wskazówkę na "niesprawdzonych liczbach".
"Różnimy się z KE w sprawie interpretacji liczb" - powiedział, broniąc podczas wizyty w Warszawie reformatorskich wysiłków swojego rządu. "Odpowiedzialność za ten deficyt trudno złożyć na moje barki, skoro jestem prezydentem Republiki od 13 miesięcy, a Francja przyjmuje budżety z deficytem od 35 lat" - dodał Sarkozy.
Francja powtarza, że nie widzi powodu do rewizji prognoz gospodarczych rządu w Paryżu. Są one dość optymistyczne: tegoroczny wzrost PKB ma wynieść 1,7 do 2 proc., a w 2009 roku - 1,75 do 2,25 proc. Deficyt z kolei ma być mniejszy niż prognozuje KE i spaść z 2,5 proc. w tym roku do 2 proc. za rok.
Michał Kot(PAP)
kot/ icz/ kar/ jra/