Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

UE: Korpus dyplomatyczny - opóźnienie i brak równowagi geograficznej

0
Podziel się:

Nie w kwietniu, ale około czerwca UE przyjmie decyzję o kształcie
europejskiego korpusu dyplomatycznego. Polska wciąż zabiega o równowagę geograficzną przy naborze
do tej nowej służby, ale na to kryterium nie chcą się zgodzić weterani europejskiej integracji.

Nie w kwietniu, ale około czerwca UE przyjmie decyzję o kształcie europejskiego korpusu dyplomatycznego. Polska wciąż zabiega o równowagę geograficzną przy naborze do tej nowej służby, ale na to kryterium nie chcą się zgodzić weterani europejskiej integracji.

"Termin kwietniowy jest już nie do dotrzymania. Propozycja będzie gotowa pod koniec marca, czyli najwcześniej około czerwca rządy ją zatwierdzą" - powiedział w czwartek pragnący zachować anonimowość członek 13-osobowej grupy doradczej utworzonej przez szefową unijnej dyplomacji Catherine Ashton w celu przygotowania nowego korpusu dyplomatycznego. Powodem opóźnień są spory między instytucjami UE, a zwłaszcza między Komisją Europejską a krajami, o kształt tej nowej quasi-instytucji, oficjalnie zwanej Europejską Służbą Działań Zewnętrznych (ESDZ). W dodatku Parlament Europejski, który teoretycznie nie ma wielu kompetencji w polityce zagranicznej, grozi, że nie zatwierdzi budżetu ESDZ, jeśli jego stanowisko nie zostanie uwzględnione.

ESDZ ma być quasi-instytucją z własnym budżetem, podzieloną na departamenty według tematyki bądź klucza geograficznego (np. ds. regionu kaukaskiego). Zgodnie z decyzją ze szczytu w październiku 2008 w skład ESDZ mają wejść osoby rekrutowane z trzech źródeł: sekretariatu generalnego Rady UE i Komisji Europejskiej oraz dyplomaci wysłani z państw członkowskich. Po jednej trzeciej z każdego tego źródła. Niemal wszystkie nowe kraje, zwłaszcza te małe, martwią się, że nie będą wystarczająco reprezentowane w ESDZ, i apelują o geograficzną równowagę - powiedział dyplomata. Także Polska. "Respektowanie zasady równowagi geograficznej w kwestii naboru i zatrudnienia w Służbie oraz mechanizm jej weryfikacji" to główny priorytet polskiego rządu - wynika z uzyskanego przez PAP dokumentu polskiego MSZ (z 22 lutego). Dyplomata ze starego kraju UE przyznał, że jest to postulat trudny do zrealizowania. "Musimy być elastyczni. Równowaga geograficzna nie może być głównym kryterium, bo inaczej musielibyśmy zatrudnić tylko
dyplomatów z nowych krajów" - powiedział PAP.

Problem polega na tym - wyjaśniły źródła - że zarówno w KE, jak i w Radzie pracuje bardzo mało osób z nowych krajów. Niektóre kraje nie mają nikogo w dyrekcji ds. zewnętrznych KE (RELEX). A więc odpowiednio mało "nowych" zostanie oddelegowanych do ESDZ. Dyplomata tłumaczył, że gdyby równowaga geograficzna miała być sztywnym kryterium, wówczas nowe kraje zdominowałyby całą pulę trzeciego źródła rekrutacji do ESDZ, czyli tę przewidzianą bezpośrednio dla państw członkowskich.

"Przecież wówczas duże kraje, jak Francja, Wielka Brytania czy Niemcy, zupełnie zignorowałyby rolę ESDZ" - wyznał dyplomata. A sukces projektu tworzenia unijnej dyplomacji - przekonywał - zależy od tego, czy zaangażują się weń stare kraje z tradycjami dyplomatycznymi. W przeciwnym razie dalej będą uprawiać dyplomację samodzielnie.

W grupie doradczej Ashton jest 13 wysokich rangą urzędników z Komisji Europejskiej, Rady UE oraz z państw członkowskich, w tym zaledwie jeden z nowych krajów (Węgier). Wśród nich jest np. sekretarz generalna KE Catherine Day, szef gabinetu Ashton, James Child, czy sekretarz generalny Rady UE Pierre de Boissieu. Przedstawicielami państw członkowskich są ambasadorowie Hiszpanii, Belgii i właśnie Węgier (wszyscy trzej z krajów sprawujących obecne i kolejne półroczne rotacyjne prezydencje w UE). Praca grupy nie przyniosła wielu efektów, a raczej podkreśliła różnice interesów instytucji, z których pochodzą doradcy.

Dlatego niedawno Ashton powołała jednego głównego doradcę ds. ESDZ - byłego ambasadora Danii przy UE, weterana unijnej integracji, który przez 10 lat pracował także jako szef gabinetu jednego z duńskich komisarzy w KE. Zobowiązał się on, że przedstawi pierwszą propozycję pod koniec marca.

Zgodnie z porozumieniem z październikowego szczytu UE, zasady organizacji i funkcjonowania ESDZ podlegającej Ashton mają zostać przyjęte "najpóźniej w kwietniu 2010 roku". Celem jest uczynienie z Unii Europejskiej "skutecznego, spójnego i strategicznego gracza globalnego, m.in. w relacjach ze strategicznymi partnerami, a także w sąsiedztwie i obszarach dotkniętych konfliktami".

Dokładnie ilu dyplomatów i ile unijnych przedstawicielstw na świecie będzie pracować w ramach ESDZ, ma ustalić właśnie Ashton. Już jednak wiadomo, że dyplomatów będzie przynajmniej kilka tysięcy, zważywszy że obecnie w rozsianych po świecie różnych 120 przedstawicielstwach KE w krajach i organizacjach międzynarodowych oraz tzw. biurach łącznikowych Rady UE pracuje łącznie około 5 tys. osób. Wśród nich tylko jeden urzędnik z nowego kraju UE - Węgier Janos Herman; piastuje on funkcję szefa placówki w Norwegii.

Inga Czerny (PAP)

icz/ kot/ mc/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)