Unia Europejska otworzyła w środę po dwa nowe rozdziały akcesyjne z Turcją i Chorwacją, z którymi formalne rozmowy w sprawie ich wejścia do UE trwają od listopada 2005 roku.
Mimo niechęci niektórych państw, a zwłaszcza Francji, portugalskiemu przewodnictwu udało się jeszcze przed końcem roku posunąć negocjacje z Ankarą odrobinę do przodu. Dwa otwarte rozdziały negocjacyjne to "sieci transeuropejskie" oraz "zdrowie i ochrona konsumentów". Tym samym liczba otwartych rozdziałów od czasu rozpoczęcia rozmów członkowskich z Ankarą w listopadzie 2005 roku wzrosła do sześciu na 35 istniejących.
"To oznacza, że proces rozmów członkowskich jest żywy" - cieszył się w środę szef portugalskiej dyplomacji Luis Amado.
Choć z góry wiadomo, że negocjacje z Ankarą będą trwać przynajmniej 15 lat, trzy kraje: Francja, Austria i Cypr pozostają nieprzychylne wejściu Turcji do UE. Po swoim zaprzysiężeniu prezydent Francji Nicolas Sarkozy od razu zastrzegł, że Paryż nie zgodzi się na otwarcie rozdziałów uważanych za bezpośrednio związane z wejściem Turcji do UE. Potwierdził to w czerwcu, nie godząc się na otwarcie rozmów w rozdziale "polityka gospodarcza i walutowa".
Warunkiem zgody Paryża na otwarcie dwóch nowych rozdziałów było przyjęcie na szczycie UE w ubiegłym tygodniu mandatu tzw. grupy refleksyjnej wybitnych osobistości. W intencji Sarkozy'ego grupa ta ma zastanowić się nad granicami Europy, zamykając Ankarze drzwi do UE.
Cypr z kolei cały czas wypomina Turcji, że ta nie zgadza się na otwarcie swych portów dla statków cypryjskich, co zmusiło UE do zamrożenia w grudniu 2006 aż ośmiu rozdziałów negocjacyjnych. Problem ten jest konsekwencją utworzenia po tureckiej inwazji w 1974 roku Republiki Tureckiej Cypru Północnego, która uznawana jest jedynie przez rząd w Ankarze. Turcja z kolei nie uznaje rządu Republiki Cypryjskiej, będącej członkiem Unii Europejskiej.
Do największych zwolenników tureckiej akcesji należy Wielka Brytania oraz nowe kraje UE, w tym Polska, która w rozmowach negocjacyjnych z Turcją widzi szanse na rozpoczęcie podobnego procesu z Ukrainą. Także Komisja Europejska broni toczących się negocjacji, apelując do państw członkowskich o dotrzymanie danych zobowiązań.
To jej nie przeszkodziło, by w listopadowym raporcie oceniającym postępy z negocjacji skrytykować Turcję za nieprzestrzeganie praw człowieka, rolę wojska w państwie i decyzję, by nie otwierać swoich portów dla Cypru.
Minister spraw zagranicznych Turcji Ali Babacan oświadczył w Brukseli, że "prowokacje" niektórych państw członkowskich nie skłonią Ankary do zaprzestania starań o wejście do Unii.
Według wtorkowego Eurobarometru niespełna połowa Turków popiera przystąpienie kraju do UE.
Dwa rozdziały otwarte w środę z Chorwacją to "sieci transeuropejskie" oraz "kwestie finansowe-budżetowe". Tym samym Chorwacja, która rozpoczęła negocjacje z UE w tym samym czasie co Ankara (listopad 2005), ma otwartych 16 z 35 rozdziałów.
Jednocześnie coraz częściej mówi się, że Zagrzeb ma szanse na zakończenie negocjacji dopiero pod koniec 2009, co pozwoliłoby mu na wejście do UE najwcześniej w drugiej połowie 2010 roku.
W ostatnim, październikowym raporcie oceniającym postęp w negocjacjach KE napisała, że choć w Chorwacji widać postępy w walce z łapownictwem, korupcja pozostaje szeroko rozprzestrzeniona. KE zwracała też uwagę na trwające wciąż problemy z państwową pomocą dla przemysłu i nawoływała do szybszej restrukturyzacji przemysłu stalowego i stoczniowego.
UE domaga się też, by Zagrzeb dokonał postępu w rozwiązaniu spornych kwestii granicznych ze Słowenią oraz z Włochami w sprawie ochrony strefy połowów i w kwestiach ekologicznych.
Inga Czerny (PAP)
icz/ mc/