(informacje backgroundowe)
15.11.Bruksela/Strasburg (PAP) - Trwają rozmowy w sprawie ewentualnej mediacji Polski w konflikcie w Gruzji - potwierdziły PAP w czwartek dwa różne źródła dyplomatyczne.
"Taką możliwość rozważa pan Peter Semneby, przedstawiciel UE ds. Południowego Kaukazu. Ale musi jeszcze dostać potwierdzenie strony gruzińskiej" - powiedziały źródła.
W rozmowie z PAP doradca unijnego przedstawiciela Mark Fawcett wolał jednak zachować wstrzemięźliwość. "Rozmowa na ten temat jest przedwczesna. Nie mogę podać żadnych szczegółów" - powiedział Fawcett, który przebywa obecnie w Tbilisi.
Powołując się na Fawcetta, czwartkowa "Gazeta Wyborcza" podała, że wysłannicy z Polski mieliby w Gruzji rozładować napięcie między rządem a opozycyjnymi mediami, a tym samym ułatwić przeprowadzenie prawdziwie demokratycznej kampanii przed przedterminowymi wyborami prezydenckimi w styczniu.
"To wiarygodna informacja" - przyznały źródła PAP. Nie udało się natomiast potwierdzić podanej przez "GW" listy kandydatów na ewentualnych mediatorów. Według dziennika są to: były szef rady nadzorczej TVP Karol Jakubowicz, a także Tadeusz Mazowiecki, Adam Michnik i Bronisław Geremek.
Eurodeputowany Geremek odmówił w czwartek PAP komentarza.
7 listopada gruzińskie oddziały specjalne wtargnęły do siedziby opozycyjnej telewizji Imedi, przerywając relacjonowanie tłumienia przez policję protestów na ulicach Tbilisi. Zamknięcie i odebranie Imedi licencji na nadawanie oznacza, że w Gruzji nie ma już niezależnych nadawców telewizyjnych, bowiem druga stacja, Rustawi 2, w ocenie opozycji jest tylko teoretycznie niezależna i popiera oficjalną linię władz. Wcześniej z eteru zniknęła też mniejsza stacja Kawkasia.
Źródła PAP tłumaczą, że wobec zaplanowanych na 5 stycznia przyspieszonych wyborów prezydenckich, rząd prezydenta Micheila Saakaszwilego potrzebuje unormować kryzys, by uniknąć oskarżeń o tłumienie wolnych mediów. Bez zapewnionego w mediach pluralizmu międzynarodowym obserwatorom trudno byłoby uznać, że kampania i wybory przebiegły zgodnie z demokratycznymi standardami. Dlatego potrzeba mediacji na linii media-władza z udziałem specjalistów w tej dziedzinie - tłumaczą źródła PAP.
Sytuację komplikuje fakt, że właściciel Imedi, najbogatszy człowiek w Gruzji Badri Patarkacyszwili, otwarcie finansujący opozycję, wysunął swoją kandydaturę w wyborach prezydenckich. Chce wygrać pod hasłem "Gruzja bez Saakaszwilego to Gruzja bez terroru". Gruzińska prokuratura generalna oskarżyła przebywającego w Londynie Patarkacyszwilego o przygotowywanie zamachu stanu.
W Gruzji obowiązuje obecnie stan wyjątkowy, który - jak wynika z decyzji parlamentu - ma być w piątek zniesiony. Ogłoszono go przed tygodniem po fali masowych protestów, których uczestnicy domagali się ustąpienia prezydenta Saakaszwilego. Opozycja oskarża Saakaszwilego o korupcję i złe zarządzanie gospodarką. On sam o destabilizowanie sytuacji i podsycanie kryzysu w Gruzji oskarżył służby specjalne Rosji, czemu Moskwa zaprzecza.
Pod naciskiem Zachodu, prezydent zarządził przedterminowe wybory prezydenckie, by rozładować polityczny kryzys. Zniesienia stanu wyjątkowego w Gruzji domagały się Stany Zjednoczone, NATO i Unia Europejska.
Inga Czerny, Michał Kot(PAP)
icz/ kot/ ro/