Wicepremier Ukrainy Ołeksandr Turczynow oświadczył w poniedziałek, że Gazprom nie płaci Ukraińcom za przesyłanie gazu do państw Unii Europejskiej.
"W odróżnieniu od naszych rosyjskich kolegów Ukraina nie szantażuje jednak Gazpromu, choć ma do tego pełne podstawy: od grudnia Gazprom nie zapłacił ani kopiejki za tranzyt rosyjskiego gazu do Europy" - powiedział Turczynow w programie telewizyjnym.
Wicepremier zadał jednocześnie pytanie, czym ukraińska kompania gazowa Naftohaz ma zapłacić za tranzyt paliwa do państw UE, skoro Gazprom nie płaci za jego przesyłanie.
Zdaniem Turczynowa używanie "szantażu w stosunkach między poważnymi negocjatorami jest niedopuszczalne".
Wicepremier uprzedził, że takie metody nie prowadzą do sukcesu, a ograniczenia dostaw gazu nie pozbawią ukraińskich odbiorców dostępu do tego surowca.
"Gotowi jesteśmy i tym samym zapraszamy ekspertów międzynarodowych, by sprawdzili, jak Ukraina rozlicza się za gaz i dlaczego rosyjski Gazprom nie płaci za tranzyt" - oświadczył.
W poniedziałek rano Gazprom ogłosił, że w związku z niespłaconym zadłużeniem za dostarczony gaz ograniczył jego dostawy na Ukrainę o 25 proc. Tego samego dnia w południe uprzedził o dodatkowym, 10- procentowym ograniczeniu.
Według rosyjskiego koncernu strona ukraińska nadal nie zwróciła całości długu za paliwo dostarczone w 2007 roku i nie podpisała kontraktów na 2008 rok, choć dostawy były kontynuowane.
Wcześniej władze w Kijowie informowały, że dług za gaz wobec Gazpromu został oddany jeszcze w ub. tygodniu.
Naftohaz podał w poniedziałek, że mimo ograniczeń w dostawach Ukraina ma rezerwy gazu pozwalające jej dostarczać paliwo odbiorcom na rynku krajowym co najmniej przez miesiąc.
Spółka zapewniła jednocześnie, że Ukraina wypełnia swe zobowiązania tranzytowe na rzecz odbiorców rosyjskiego gazu w krajach Europy Zachodniej.
Gazprom dostarcza obecnie państwom UE ok. 25 procent potrzebnego im gazu. Przez Ukrainę przesyłane jest 80 proc. rosyjskich dostaw paliwa dla UE.
Jarosław Junko(PAP)
jjk/ jo/ kar/
