Wskutek związania sił w Iraku i Afganistanie, armia USA jest przeciążona i źle przygotowana w razie konieczności prowadzenia jednocześnie wojen w innych regionach świata - podał poniedziałkowy "Washington Post", powołując się na źródła rządowe i wojskowe.
Wyczerpane są zwłaszcza możliwości wojsk lądowych w zakresie szkolenia, wysłania dodatkowych sił i sprzętu w rejon innych konfliktów. Oficerowie ostrzegają, że bezpieczeństwo kraju jest poważnie zagrożone, gdyż armii brakuje strategicznych rezerw wojsk lądowych, których nie mogą w pełni zastąpić siły powietrzne i marynarka wojenna.
Jako tereny potencjalnych konfliktów wymieniają oni m.in. Pakistan, gdzie może - ich zdaniem - upaść rząd prezydenta Perveza Musharrafa. Wspominają też o ewentualnym konflikcie z Iranem albo z Koreą Północną.
Opinie te pochodzą od anonimowych rozmówców, ale "Washington Post" cytuje także niedawne wypowiedzi czołowych dowódców wojsk w Kongresie, które potwierdzają te pesymistyczne oceny.
Szef sztabu wojsk lądowych, generał Peter J. Schoemaker powiedział w czwartek przed Komisją Sił Zbrojnych Senatu, że "obecna strategia (w Iraku) wyprzedza środki niezbędne do jej realizacji". Chodziło o wysłanie do Iraku dodatkowych ponad 20 tysięcy wojsk i plany zwiększenia kontyngentu w Afganistanie.
Zastępca Schoemakera, generał Richard A.Cody, mówił w Izbie Reprezentantów o "obniżeniu się gotowości bojowej" armii.
A przewodniczący Kolegium Szefów Sztabów, generał Peter Pace, zapytany, czy jest zadowolony ze stanu przygotowania wojsk lądowych, odpowiedział krótko: "Nie, nie jestem".
Tomasz Zalewski (PAP)
tzal/ mc/