Dziesięciu emerytowanych generałów i admirałów amerykańskich wojsk lądowych, lotnictwa i marynarki wojennej poparło w środę senatora Baracka Obamę jako kandydata na prezydenta USA.
Na konferencji prasowej w Chicago byli dowódcy oświadczyli, że mają pełne zaufanie do senatora z Illinois jako ewentualnego wodza naczelnego. Podkreślili, że doceniają zwłaszcza jego sprzeciw wobec wojny w Iraku, co - ich zdaniem - świadczy o zdolności do trafnego osądu sytuacji.
Generałowie uznają także jego "zdolność do prowadzenia dyplomacji koniecznej do przywrócenia wysokiej pozycji Ameryki na świecie".
Najbardziej znanym w grupie 10 dowódców jest Merrill "Tony" McPeak, emerytowany czterogwiazdkowy generał sił powietrznych, który był szefem sztabu lotnictwa wojskowego w czasie Operacji Pustynna Burza, czyli w wojnie z Irakiem w 1991 r.
Obamę poparli też m.in. były dowódca lotniskowca USS Nimitz w czasie wojny nad Zatoką Perską, emerytowany admirał Robert "Willie" Williamson oraz emerytowany generał Hugh Robinson, pierwszy Afroamerykanin mianowany na stanowisko doradcy wojskowego prezydenta Lyndona B.Johnsona (1963-1968).
"Jestem pewien, że senator Obama zrobi wszystko, by zapewnić bezpieczeństwo i wolność naszych obywateli, naszych sojuszników i partnerów koalicyjnych. Ma wszelkie kwalifikacje i atrybuty potrzebne do sprawowania obowiązków prezydenta" - oświadczył admirał Williamson.
Rywalka Obamy w wyścigu do demokratycznej nominacji prezydenckiej Hillary Clinton usiłuje przekonać wyborców, że czarnoskóry senator ma zbyt małe doświadczenie, zwłaszcza w sprawach obronności i polityki zagranicznej, aby powierzyć mu rolę wodza naczelnego armii.
Niektóre media donosiły, że Obama nie cieszy się zaufaniem dowódców wojsk. Konserwatywny "Washington Times" cytował wskazujące na to wypowiedzi kilku emerytowanych generałów, w większości występujących anonimowo.
Tomasz Zalewski (PAP)
tzal/ mc/
