Senat USA zatwierdził dokonaną wcześniej przez prezydenta George'a Busha nominację admirała Michaela Mullena na stanowisko przewodniczącego kolegium szefów sztabów - czyli głównego prezydenckiego doradcy wojskowego.
Ekipa Busha postanowiła nie proponować nowej kadencji dotychczasowemu przewodniczącemu kolegium, generałowi Peterowi Pace. Politycy i emerytowani generałowie krytykowali Pace'a za brak wyraźnej koncepcji dalszego postępowania w Iraku oraz za zbyt późne wzmocnienie stacjonujących tam sił amerykańskich.
Przewodniczący kolegium szefów sztabów to z mocy prawa najwyższe stanowisko w hierarchii służbowej sił zbrojnych USA, ale nie łączą się z nim żadne uprawnienia dowódcze - zastrzeżone dla prezydenta, ministra obrony i regionalnych dowództw wojskowych. Poza przewodniczącym, w skład kolegium wchodzą jego wiceprzewodniczący, szef sztabu armii (wojsk lądowych), szef sztabu sił powietrznych, szef operacji morskich i komendant korpusu piechoty morskiej.
60-letni Mullen był dotąd szefem operacji morskich - czyli najważniejszą osobą odpowiedzialną za utrzymanie gotowości bojowej marynarki wojennej USA, ale nie za jej operacyjne dowodzenie.
W trakcie przesłuchań przez Kongres Mullen oświadczył we wtorek, że jego zdaniem zaangażowanie militarne USA w Iraku potrwa "lata, a nie miesiące", zaś szybkie wycofanie wojsk amerykańskich przekształciłoby ten kraj w "kocioł".(PAP)
