Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

USA skupiają się na Bagdadzie, Al-Kaida umacnia się w Anbarze

0
Podziel się:

Podczas gdy wojska
amerykańskie skupiły się na "ponownym zdobywaniu" Bagdadu, czyli
czyszczeniu miasta z rebeliantów i bojówkarzy religijnych, na
pokrytych pyłem równinach prowincji Anbar w zachodnim Iraku
umacnia się Al-Kaida.

Podczas gdy wojska amerykańskie skupiły się na "ponownym zdobywaniu" Bagdadu, czyli czyszczeniu miasta z rebeliantów i bojówkarzy religijnych, na pokrytych pyłem równinach prowincji Anbar w zachodnim Iraku umacnia się Al-Kaida.

Rośnie liczba ataków na wojska amerykańskie i irackie, nie widać też zbyt wielu oznak postępu w przeciąganiu ludności na stronę rządu.

Dowódcy amerykańscy przyznają, że walczą z rebeliantami o zdobycie poparcia młodych Irakijczyków.

"Rywalizujemy z partyzantką o rekrutów" - powiedział gen. Robert Neller, zastępca dowódcy piechoty morskiej USA w zachodnim Iraku.

Prywatnie dowódcy amerykańscy mówią, że partyzantki w Anbarze nie da się pokonać siłą zbrojną i konieczne jest porozumienie polityczne między arabskimi sunnitami a pozostałymi społecznościami wyznaniowymi i etnicznymi kraju.

W ostatnich tygodniach uwaga Amerykanów skupiła się na Bagdadzie, bo nasilają się tam starcia między sunnickimi i szyickimi ekstremistami. USA skierowały do stolicy około 12 tysięcy żołnierzy amerykańskich i irackich, aby poskromić fanatyków.

Ambasador USA Zalmay Khalilzad mówi, że przemoc na tle wyznaniowym w stolicy zagraża stabilności Iraku bardziej niż sunnicka rebelia, której ostoją jest zachodni Irak. Mimo to z 23 żołnierzy amerykańskich, którzy zginęli w Iraku od początku sierpnia, 16 poległo w Anbarze.

Sytuacja w Anbarze, zamieszkanym przez sunnitów, jest barometrem nastrojów całej arabskiej mniejszości sunnickiej Iraku, która za Saddama Husajna była uprzywilejowana i do dziś nie może pogodzić się z przejęciem dominującej pozycji we władzach kraju przez szyicką większość i Kurdów.

Dopóki w Anbarze szerzy się partyzantka, jest mało prawdopodobne, by sunniccy politycy w Bagdadzie mogli nakłonić większą liczbę sunnitów do poparcia rządu jedności narodowej, który objął władzę 20 maja.

W kilku częściach Anbaru osiągnięto znaczny postęp, na przykład w mieście Kaim przy granicy syryjskiej, który był kiedyś bastionem Al-Kaidy. W innych miejscach, jak na terenach wiejskich między Ramadi i Faludżą, liczba ataków rebelianckich wzrosła.

Według dowódców amerykańskich, niewielu partyzantów wyraziło gotowość spotkania się z nimi, nie mówiąc już o prowadzeniu rzeczowych rozmów.

Jeden z dowódców w Hadisie poszedł tak daleko, że poprosił miejscowych szejków, by rozpuścili wici, iż piechota morska chciałaby wiedzieć, jakich odbudowywanych obiektów partyzanci nie będą niszczyć. Partyzanci nie odezwali się ani słowem.

W Ramadi, największym mieście Anbaru i stolicy prowincji, zamordowano kilku znanych przywódców plemiennych, którzy na początku tego roku nawiązali kontakty z dowództwem wojsk USA. Kilku innych ważnych przywódców sunnickich uciekło do Jordanii, Syrii i Egiptu.

Nawet w Faludży, gdzie stacjonują silne garnizony amerykańskie i irackie, zabito znanych przywódców, w tym przewodniczącego rady miejskiej, wysokiej rangi duchownego i zastępcę komendanta policji. Burmistrz Faludży uciekł niedawno z miasta.

Wojna pogorszyła warunki życia setek tysięcy arabskich sunnitów i wielu z nich przenosi się w inne strony. Według ocen dowódców wojsk USA, miasta nad Eufratem, takie jak Hadisa, Haklanija i Parwana, które były kilkakrotnie pacyfikowane przez siły irackie i amerykańskie, opuściło od początku wojny dwie trzecie mieszkańców.

Większość żołnierzy irackich stanowią szyici i Kurdowie, a ogromną większość partyzantów - młodzi arabscy sunnici. Amerykanie chcieliby zwiększyć udział arabskich sunnitów w szeregach armii, ale próby werbunku sunnitów w Anbarze zawodzą, bo miejscowi albo się boją, albo popierają partyzantów.

W czerwcu amerykańska bomba zabiła przywódcę irackiej Al-Kaidy, Abu Musaba Zarkawiego, ale jego śmierć nie osłabiła w widoczny sposób poparcia dla tej siatki terrorystycznej. Amerykańscy oficjele mówią, że większość bojowników Al-Kaidy to Irakijczycy, a nie cudzoziemcy.

W Ramadi dowódcy amerykańscy oceniają, że członkowie Al-Kaidy stanowią jedną czwartą działających tam rebeliantów. W Hadisie tamtejszy dowódca marines, ppłk Norm Cooling, nazwał Al-Kaidę głównym ugrupowaniem rebelianckim pod względem "wpływów i środków". (PAP)

xp/ kan/

1445

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)