Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

USA: Spór o moratorium na wiercenia naftowe

0
Podziel się:

Zamrożenie przez administrację prezydenta USA Baracka Obamy wierceń
naftowych w szelfach przybrzeżnych w rezultacie wycieku ropy w Zatoce Meksykańskiej stało się
powodem zażartego sporu, w którym eksperci oskarżają rząd o manipulowanie ich opiniami.

Zamrożenie przez administrację prezydenta USA Baracka Obamy wierceń naftowych w szelfach przybrzeżnych w rezultacie wycieku ropy w Zatoce Meksykańskiej stało się powodem zażartego sporu, w którym eksperci oskarżają rząd o manipulowanie ich opiniami.

Moratorium na wiercenia krytykuje wielu polityków i środowiska biznesowe, twierdząc, że poważnie szkodzi ono gospodarce.

Zamrożenie wierceń na sześć miesięcy, ogłoszone 27 maja, uzasadniono raportem naukowców z Krajowej Akademii Inżynierii (NAE), który kończył się zaleceniem, żeby wprowadzić moratorium.

Dotyczy ono wierceń na głębokich wodach - takich jak w wypadku platformy wiertniczej Deepwater Horizon dzierżawionej przez koncern BP, która spowodowała największą w historii USA katastrofę ekologiczną.

Tymczasem - jak podał w czwartek "Wall Street Journal" - siedmiu ekspertów NAE, których podpisy widnieją pod raportem, zarzuciło rządowi fałszerstwo. Oświadczyli oni, że nie zalecili całkowitego zamrożenia wierceń, którą to rekomendację - jak twierdzą - dodano już po tym, gdy złożyli podpisy pod raportem.

Eksperci z akademii informują, że opowiedzieli się tylko za "chwilowym przerwaniem" wierceń do czasu przeprowadzenia dodatkowych testów 33 szybów naftowych do wierceń głębokich, które mają już pozwolenie na działalność, oraz za zawieszeniem wydawania licencji na nowe wiercenia.

W środę na przesłuchaniach w Kongresie demokratyczna senator z Luizjany Mary Landrieu powiedziała, że całkowite moratorium na wiercenia w Zatoce Meksykańskiej spowoduje straty gospodarcze, i to większe niż te, które powoduje sam wyciek ropy.

Wielu polityków ze stanów położonych nad Zatoką - poza Luizjaną są to Alabama, Missisipi, Floryda i Teksas - ostrzega, że wstrzymanie wierceń oznacza utratę kilkudziesięciu tysięcy miejsc pracy.

Na wspomnianych przesłuchaniach w Kongresie minister spraw wewnętrznych Ken Salazar powiedział, że rząd rozważa teraz uchylenie moratorium na wiercenia, jeśli otrzyma wcześniej raport od komisji prezydenckiej, która bada sprawę wycieku ropy.

Salazar oświadczył również, że rząd będzie się domagał od BP, aby koncern zrekompensował straty finansowe pracownikom firm naftowych zwalnianym w wyniku zamrożenia wierceń.

Wstrzymanie wierceń cieszy się dużym poparciem społeczeństwa amerykańskiego, które jest oburzone z powodu spustoszeń ekologicznych w Zatoce.

Według najnowszego sondażu "Washington Pst" i telewizji ABC News, tylko około 25 procent Amerykanów opowiada się dziś za zwiększaniem zasięgu wierceń w szelfach przybrzeżnych. 31 procent chce ich ograniczania, a 41 procent - pozostawienia na dotychczasowym poziomie.

Przed katastrofą platformy Deepwater Horizon poparcie dla wierceń przybrzeżnych było znacznie większe.

Technologie usuwania skutków uszkodzeń urządzeń wiertniczych na dużych głębokościach nie są jeszcze sprawdzone. Mimo to, jak wynika z dotychczasowych ustaleń, BP nie wprowadził wystarczających zabezpieczeń przed awariami.

Tomasz Zalewski (PAP)

tzal/ az/ mc/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)