Stosunkowo niewielu żołnierzy amerykańskich oskarżonych o zabójstwa cywili w Iraku pociągniętych zostało do odpowiedzialności karnej - ocenia w poniedziałek dziennik "Washington Post".
Na podstawie przeprowadzonego przez siebie dochodzenia dziennikarze gazety stwierdzili, że większość żołnierzy, którym postawiono takie zarzuty, zostało uniewinnionych, uznanych za winnych stosunkowo lżejszych przestępstw, albo ukaranych tylko dyscyplinarnie, bez procesu sądowego.
Chociaż od początku wojny zginęło w Iraku - jak szacują organizacje obrony praw człowieka - około 30-45 tysięcy cywilów, tylko 39 żołnierzy zostało formalnie oskarżonych o spowodowanie śmierci łącznie 20 Irakijczyków. 26 żołnierzom zarzucono morderstwo lub nieumyślne zabójstwo, z czego 12 uznano za winnych i skazano na kary więzienia.
Część przedstawicieli armii i ekspertów wojskowych wyraża pogląd, że stosunkowo niewielka liczba ukaranych świadczy o profesjonalizmie wojsk USA, które okazują w Iraku ostrożność, aby nie spowodować ofiar cywilnych. Jest to trudne zwłaszcza w walkach z ruchem oporu, w których łatwo pomylić rebeliantów z nieuzbrojonymi cywilami.
Niektórzy jednak uważają, że zebrane statystyki wskazują raczej na niechęć władz wojskowych do ścigania odpowiedzialnych za masakry ludności cywilnej. Według anonimowych rozmówców "Washington Post", jest takich incydentów więcej niż się wykrywa i oficjalnie ujawnia.
W ostatnich miesiącach media poinformowały o kilku przypadkach zabicia nieuzbrojonych cywilów w Iraku, m.in. w miejscowościach Mahmudija, Hamdanija i Hadisa. Niekiedy ofiarami padały kobiety i dzieci.
Tomasz Zalewski (PAP)
tzal/ ap/
