Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

USA: Zalecenia komisji Bakera i Hamiltona w sprawie Iraku ostro krytykowane

0
Podziel się:

Komentatorzy prasy w USA bardzo krytycznie
oceniają raport komisji Bakera i Hamiltona w sprawie Iraku.
Zawarte w nim zalecenia uważa się na ogół za mało oryginalne,
niemożliwe do realizacji albo po prostu błędne.

Komentatorzy prasy w USA bardzo krytycznie oceniają raport komisji Bakera i Hamiltona w sprawie Iraku. Zawarte w nim zalecenia uważa się na ogół za mało oryginalne, niemożliwe do realizacji albo po prostu błędne.

Grupa Studyjna ds. Iraku proponuje m.in. wycofanie do pierwszego kwartału 2008 r. większości wojsk amerykańskich i wcielenie części pozostałych oddziałów do sił irackich, aby Amerykanie mogli lepiej je szkolić i doradzać ich dowódcom.

Jak zwracają uwagę w czwartek w artykułach redakcyjnych "Washington Post" i "Wall Street Journal", Pentagon robi to już od pewnego czasu, ale bez większego powodzenia. Wojska irackie nadal okazują się zwykle niezdolne do samodzielnej walki i wymagają wsparcia ze strony Amerykanów.

Analityk wojskowy "New York Timesa" Michel Gordon - współautor głośnej książki "Cobra 2", demaskującej błędy operacji w Iraku - pisze, że nie można oczekiwać, że wojska USA do początku 2008 roku wyszkolą siły irackie, tak aby samodzielnie poradziły one sobie z zadaniami, skoro nie udało się to przez ostatnie trzy lata.

Gordon cytuje opinie dowódców w Iraku, m.in. byłego szefa sztabu armii, generała Jacka Keane, który powiedział, że docelowa data wycofania większości wojsk - 2008 r. - jest całkowicie nierealna.

Podobnie ocenia się propozycje ożywienia dyplomacji w celu rozwiązania problemu irackiego. Jak zauważa "Washington Post", zalecenie rozpoczęcia rozmów z Iranem i Syrią napotyka sprzeciw administracji prezydenta Busha.

Bardziej wykonalna wydaje się z tego względu inicjatywa utworzenia "Międzynarodowej Grupy Wsparcia Iraku", czyli wciągnięcia do pomocy w politycznym rozwiązaniu konfliktu w Iraku krajów szeroko rozumianego Bliskiego Wschodu, a także państw- stałych członków rady Bezpieczeństwa ONZ.

W odróżnieniu od dwustronnych rozmów z Damaszkiem i Teheranem, Biały Dom nie odrzucił tej propozycji.

Prasa prawicowa piętnuje zalecenie dialogu z Syrią i Iranem jako bezsensowne i nie mające żadnych szans realizacji. Zdaniem "Wall Street Journal" nie ma w ogóle potrzeby szukać pomocy Iranu - czego cena byłaby bardzo wysoka - ponieważ ma on w istocie minimalny wpływ na irackich szyitów.

"Sekciarskie walki w Iraku mają głównie rodzime źródła - podsycają je sunniccy byli członkowie partii Baas (podpora obalonego reżimu Saddama Husajna)
i ich sojusznicy z Al-Kaidy" - pisze nowojorski dziennik.

Jego zdaniem trzeba w związku z tym bardziej konsekwentnie popierać szyicki rząd premiera al-Malikiego, a nie - jak proponuje komisja Bakera i Hamiltona - wymuszać na nim pojednanie z sunnickimi terrorystami.

Gazeta krytykuje propozycję postawienia rządowi al-Malikiego swoistego ultimatum, że jeśli sam nie doprowadzi do politycznego rozwiązania konfliktu, wojska USA wycofają się z Iraku.

Tymczasem czwartkowy "New York Times" - który uważa, że USA są skazane na porażkę w Iraku - widzi w raporcie dwupartyjnej Grupy Studyjnej głównie okazję dla Busha, aby skorzystał z niego jako "politycznego alibi", czy też listka figowego, w celu wycofania się z Iraku z twarzą.

"Jeżeli Bush potrafi poważnie zrewidować swoją strategię iracką, potrzebuje takiego właśnie listka figowego. Zalecenia raportu sformułowane są w języku dostatecznie niejasnym, aby pozwolić prezydentowi udawać, że jest to +nowa droga naprzód+, a nie terminarz ewakuacji wojsk, który odrzuca" - czytamy w artykule "New York Timesa".

tzal/ mc/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)