Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

W Białymstoku jarmark nawiązujący do tradycji hetmana Branickiego

0
Podziel się:

Tysiące mieszkańców miasta i turystów, zainteresowanych tradycyjnym
rękodziełem i kuchnią regionalną, odwiedziło niedzielny "Jarmark na Jana" w Białymstoku, największą
w roku taką imprezę w mieście. Jarmark nawiązuje do tradycji z czasów hetmana Branickiego.

Tysiące mieszkańców miasta i turystów, zainteresowanych tradycyjnym rękodziełem i kuchnią regionalną, odwiedziło niedzielny "Jarmark na Jana" w Białymstoku, największą w roku taką imprezę w mieście. Jarmark nawiązuje do tradycji z czasów hetmana Branickiego.

W tym roku na placach miejskich po obu stronach ratusza, siedziby Muzeum Podlaskiego, można było odwiedzić stragany 140 wystawców z Polski (m.in. z Podlasia, Kurpi czy Podhala), Białorusi i Litwy. Można było obejrzeć i kupić m.in. ceramikę, wyroby z wikliny, tkaniny, rzeźbione ptaki czy świątki, bibułowe kwiaty, narzędzia do pracy w polu, lesie czy ogrodzie oraz wędliny, pieczywo, ciasta, miody i sery. Na scenie grały zespoły ludowe. Widać było, że prawie nikt nie wychodził z jarmarku bez zakupów.

Jarmark świętojański nawiązuje do tradycji targowej miasta na mocy przywileju targowego, jaki Białystok otrzymał 29 stycznia 1749 roku od króla Augusta III Sasa. Przywilej zapisano w dokumencie potwierdzającym nadanie praw miejskich Białemustokowi. Zgodnie z nim, jarmarki w Białymstoku miały się odbywać na Św. Jana, w dniu imienin hetmana Jana Klemensa Branickiego, fundatora Białegostoku.

Kilkadziesiąt lat temu można tu było kupić i sprzedać praktycznie wszystko, co było potrzebne w gospodarstwie, łącznie ze zwierzętami. Na banerach wokół placu można było w niedzielę zobaczyć archiwalne zdjęcia z dawnych jarmarków i poznać ich historię, w opisach ówczesnej prasy regionalnej. Jeszcze w latach 90. ubiegłego wieku dużą popularnością cieszył się targ miejski, ostatecznie zlikwidowany, na których wytwórcy handlowali tym, co sami wykonali.

Organizatorem jarmarku był dział etnograficzny Muzeum Podlaskiego w Białymstoku a jednym z celów imprezy - pomoc w podtrzymaniu tradycji ginących rzemiosł. "Najlepszą metodą na ochronę sztuki ludowej czy rękodzieła jest zachowanie toku produkcyjnego. Żeby on był, musi być zbyt" - powiedział PAP kierownik tego działu Wojciech Kowalczuk.

Przypomniał, że dla wielu rzemiosł tradycyjny zbyt był na wsi. Kiedy zakończyła się typowa niegdyś gospodarka rolna, skończyło się zapotrzebowanie w dużej skali na beczki, drewniane grabie, kosy czy ceramikę.

Zwrócił uwagę, że teraz takie imprezy jak białostocki jarmark dają możliwość zbytu rękodzieła czy wyrobów rzemieślniczych. "Myśmy przedłużyli życie niektórych rzemiosł, typu produkcja grabi, beczek, ceramiki czy tkactwo" - dodał Kowalczuk. Przyznał jednak, że w niektórych zawodach są już ostatni ich przedstawiciele, a praca wymaga doświadczenia zawodowego i praktyki.

"Jarmark na Jana" znalazł się w programie obchodów Dni Białegostoku, które rozpoczęły się w miniony piątek. To kilkadziesiąt różnych imprez, głównie wystawy i koncerty. Zakończenie obchodów - 30 czerwca. Jedną z gwiazd koncertów ma być Basia Trzetrzelewska.(PAP)

rof/ jbr/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)