Pisząc o szczycie UE, brytyjska prasa zwraca uwagę na rozdźwięk między odchodzącym premierem Tony'm Blairem a zastępującym go na tym urzędzie w nadchodzącym tygodniu Gordonem Brownem, w sprawie usunięcia z projektu mandatu na negocjacje nowego traktatu UE odniesienia do "wolnej i nieskrępowanej konkurencji", czego domagała się Francja.
Podczas szczytu zapewnienie usunięcia tego odniesienia od unijnych partnerów, w tym od brytyjskiego premiera, uzyskał prezydent Francji Nicolas Sarkozy.
"Brown, który w niedzielę przejmuje przywództwo w Partii Pracy, podjął bezprecedensową akcję, telefonując do Blaira z Londynu, by powiedzieć mu, że porozumienie jest nie do przyjęcia, ponieważ zmiany wprowadzone przez Francję zmniejszą zaangażowanie UE w wolny rynek" - napisał "Times".
"The Guardian" w artykule zatytułowanym "Brown rozkazuje Blairowi: Wracaj i staw czoło Francuzom" pisze o "dramatycznej interwencji Browna". "Brown, który nie uczestniczył w szycie, zainterweniował u Blaira po tym, jak premier zgodził się na francuskie żądania" - pisze gazeta. Dziennik relacjonuje jak to Brown "trzykrotnie zadzwonił do Blaira do Brukseli". "Skarcony premier został zmuszony wrócić do stołu negocjacyjnego, by zażądać nowego +protokołu+, który gwarantowałby, iż nie ulegną zmianie dotychczasowe uprawnienia UE w sprawach kontroli nad kartelami i w kwestiach antytrustowych".
Dziennik przytacza wypowiedź Blaira, że godząc się na to, czego domagała się Francja, "prawne podstawy wolnego rynku" zostały nienaruszone.
"The Independent" pisze o tym, że Blair ogłosił w sobotę nad ranem zwycięstwo, gdyż udało mu się przeforsować poprawki do opracowanego przez Niemcy projektu traktatu, obejmujące tzw. opt- outs dla W.Brytanii w sprawie Karty Praw Podstawowych i współpracy w kwestii sądownictwa.
Dziennik dodaje, że dwie rzeczy, przy których upierał się Blair to utrzymanie (narodowego) weta w sprawach socjalnych i podatkowych oraz ograniczenie roli nowego szefa spraw zagranicznych UE. Dziennik przypomina, że będzie się on nazywał wysokim przedstawicielem UE, a nie ministrem spraw zagranicznych tak, jak proponowano w eurokonstytucji. (PAP)
cyk/ ls/
