Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

W czwartek - apelacja sprawy "Inki"

0
Podziel się:

Sąd Apelacyjny w Warszawie rozpozna w
czwartek apelacje w sprawie Haliny G. - "Inki", skazanej w I
instancji na 8 lat więzienia za pomoc w 2001 r. w zabójstwie b.
ministra sportu Jacka Dębskiego. Od tego wyroku odwołują się
obrona oraz oskarżyciel posiłkowy.

Sąd Apelacyjny w Warszawie rozpozna w czwartek apelacje w sprawie Haliny G. - "Inki", skazanej w I instancji na 8 lat więzienia za pomoc w 2001 r. w zabójstwie b. ministra sportu Jacka Dębskiego. Od tego wyroku odwołują się obrona oraz oskarżyciel posiłkowy.

Adwokaci kobiety złożyli kilka wniosków alternatywnych - o uchylenie wyroku i ponowny proces przed warszawskim sądem okręgowym, o złagodzenie kary w związku z istotną pomocą Haliny G. w śledztwie, lub o uniewinnienie jej już przez sąd apelacyjny.

Pełnomocnik oskarżyciela posiłkowego (jest nim wdowa po Dębskim) chce natomiast zaostrzenia przez sąd apelacyjny kary "Ince" do 12 lat więzienia, lub uchylenia wyroku i kolejnego, trzeciego już procesu w I instancji, który według oskarżenia miałby się skończyć surowszą niż 8 lat więzienia karą.

Sprawa zabójstwa Dębskiego - b. ministra sportu w rządzie Jerzego Buzka - przed Sądem Apelacyjnym w Warszawie znajdzie się po raz drugi. Po raz drugi też sąd okręgowy skazał "Inkę" - jedynego żyjącego do dziś sprawcę związanego z tą zbrodnią - na najłagodniejszą z kar przewidzianych za zabójstwo - 8 lat więzienia. Sąd konsekwentnie nie stosuje w tej sprawie nadzwyczajnego złagodzenia kary, o które wnosiła w I instancji nie tylko obrona, ale także prokuratura, doceniając informacje Haliny G. pomocne w rozwikłaniu tej sprawy.

Dębski zginął w kwietniu 2001 r. w Warszawie w pobliżu stołecznej restauracji, z której wyszedł nocą razem z Haliną G. Tam zastrzelił go płatny zabójca "Sasza". W śledztwie, na podstawie wyjaśnień Haliny G. ustalono, że zleceniodawcą mordu był mafijny boss spod Wiednia, "Baranina", który wmówił Dębskiemu, że jest jego bliskim kuzynem. Dębski powierzył mu 400 tys. dolarów, które tamten miał zainwestować. Pieniądze zniknęły, Dębski dopominał się o ich zwrot - taki motyw zbrodni przyjęli śledczy.

"Baranina" popełnił samobójstwo w celi wiedeńskiego aresztu, gdzie czekał na swój proces. Także "Sasza" odebrał sobie życie w areszcie, tuż po zatrzymaniu go i usłyszeniu prokuratorskiego zarzutu.

Według sądu I instancji, nie ma dowodu świadczącego, że "Inka" była w bezpośrednim porozumieniu ze zleceniodawcą i z wykonawcą zabójstwa Dębskiego, a takie porozumienie między wszystkimi uczestnikami przestępstwa jest warunkiem, by uznać, że wszyscy odpowiadają za współudział. Stąd skazanie kobiety za pomocnictwo, a nie współudział w zabójstwie.

W aktach sprawy są zaś dowody na to, iż "Baranina" kontaktował się wielokrotnie z "Inką" w dzień zabójstwa. Według jej słów, to on sam miał ją namawiać, by 11 kwietnia 2001 r. spotkała się z Dębskim, a potem instruować, kiedy ma wyjść z lokalu nad Wisłą. Są też odnotowane połączenia między "Baraniną" a "Saszą" - nie ma zaś dowodów na to, by "Sasza" i "Inka" porozumiewali się między sobą.

W wyroku uznano, że "Ince" nie należy się nadzwyczajne złagodzenie kary, bo oskarżona od początku dawkowała informacje, nie chciała powiedzieć, kto zabił, a o zleceniodawcy mówiła tylko, że to "znajomy" i odmawiała ujawnienia, kto nim jest. Sąd uznał, że "Inka" robiąc to wprowadziła organa ścigania w błąd, bo o "Baraninie" powiedziała dopiero po kilku dniach śledztwa, a o tym, że zabójcą jest "Sasza" powiedziała dopiero po roku śledztwa. Wcześniej wskazywała inną osobę.

W 2003 r. Sąd Okręgowy w Warszawie skazał ją za ten sam czyn również na 8 lat więzienia, ale Sąd Apelacyjny uchylił ten wyrok i nakazał ponowne zbadanie wszystkich okoliczności mających znaczenie dla oceny, czy "Inka" tylko pomagała dokonać zbrodni, czy współdziałała w jej dokonaniu.

"Inka" wzięła w więzieniu ślub z obywatelem Francji, z którym jest związana do dziś. Liczą na wspólną przyszłość po opuszczeniu przez nią zakładu karnego. Kobieta jest pozbawiona wolności od kwietnia 2001 r., gdy sama poszła na policję. Jak ustalił sąd, zrobiła to na polecenie "Baraniny", który kazał jej zgłosić się i mówić, że była jedynie świadkiem zabicia Dębskiego.(PAP)

wkt/ bno/ gma/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)