Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

W Kopenhadze "Skamielina Dnia" dla Polski

0
Podziel się:

Sieć Climate Action Network (CAN) skupiająca ponad 450 organizacji
pozarządowych z całego świata przyznała w czwartek w Kopenhadze "Skamielinę Dnia" Polsce. Jest to
forma krytyki za zarzucane nam blokowanie podniesienia przez Unię Europejską docelowej redukcji
emisji CO2 z 20 proc. do 30 proc.

Sieć Climate Action Network (CAN) skupiająca ponad 450 organizacji pozarządowych z całego świata przyznała w czwartek w Kopenhadze "Skamielinę Dnia" Polsce. Jest to forma krytyki za zarzucane nam blokowanie podniesienia przez Unię Europejską docelowej redukcji emisji CO2 z 20 proc. do 30 proc.

CAN w uzasadnieniu zacytowała wypowiedź szefa UKIE Mikołaja Dowgielewicza dla "EU Observera", opublikowaną 7 grudnia: "(...) W Kopenhadze rozpoczyna się sekwencja zdarzeń, które - miejmy nadzieję - zakończą się w Meksyku, a tam będziemy mieli narzędzia, by ocenić, czy możemy zwiększyć cel redukcyjny UE z 20 proc. do 30 proc.".

Szef polskiej delegacji na kopenhaskim szczycie klimatycznym, dyrektor Departamentu Zmian Klimatu i Ochrony Atmosfery w resorcie środowiska Tomasz Chruszczow ocenił w rozmowie z PAP, że przyznanie "Skamieliny Dnia" Polsce jest "niezrozumiałe".

Ogłaszając czwartkową "Skamielinę Dnia", sieć CAN wyraziła opinię, że podniesienie docelowej redukcji przez UE ma "absolutnie kluczowe" znaczenie dla osiągnięcia "rzeczywistego porozumienia klimatycznego w Kopenhadze".

CAN wezwała UE do zwiększenia docelowej redukcji do 40 proc. (do roku 2020, z poziomu 1990 roku). Na stronie internetowej CAN napisano, że próba blokowania nawet podniesienia celu redukcji emisji z 20 proc. jest "więcej niż wystarczająca", by przyznać Polsce "Skamielinę".

Rząd w Warszawie sceptycznie podchodzi do apeli o zwiększenie unijnych ambicji świadom kosztów, jakie pakiet klimatyczno-energetyczny oznacza dla polskiej gospodarki. Mikołaj Dowgielewicz podkreślał w poniedziałek w Brukseli warunkowość zapowiedzi UE. Przypomniał, że przejście na cel 30 proc. może nastąpić jedynie wtedy, kiedy inne kraje zdobędą się na porównywalny wysiłek.

"Obecnie nie są spełnione warunki, by przejść z 20 na 30 proc." - powiedział. Ocenił, że zapowiedzi redukcji innych krajów "nie są porównywalne ze zobowiązaniami Europy".

Polska, z energetyką opartą na węglu, obawia się, by na fali entuzjazmu w duńskiej stolicy Unia Europejska nie wzięła na siebie ciężaru nie do udźwignięcia przez biedniejsze kraje Europy Środkowej i Wschodniej.

Szef polskiej delegacji na szczycie w Kopenhadze Tomasz Chruszczow zauważył, że redukcja emisji CO2 jest w gruncie rzeczy zaproszeniem skierowanym do innych krajów świata, a jednocześnie bardzo jasną deklaracją tego, co zrobi wspólnota, kiedy inne kraje rozwinięte zaangażują się w podobnym stopniu w ograniczanie emisji.

"Dzięki decyzji Rady Europejskiej z marca 2007 roku i października 2009 roku Unia Europejska przyjęła pakiet energetyczno-klimatyczny i póki co jest jedynym tak wielkim obszarem gospodarczym, który nie tylko deklaruje zmniejszenie emisji CO2, ale rzeczywiście to robi dzięki restrykcyjnemu prawu europejskiemu, które Polska stosuje, a które wymusza redukcję dwutlenku węgla" - przypomniał.

Podkreślił, że Polska jest światowym liderem, który pokazał, że można redukować emisję gazów cieplarnianych, a jednocześnie rozwijać gospodarkę. "Nasze emisje w ciągu ostatnich 20 lat spadły o 30 proc., a gospodarka wzrosła o przeszło 70 proc. Takiego wyniku nie ma nikt na świecie" - powiedział Chruszczow. (PAP)

az/ dol/ zab/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)