Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Walka na "teczki" SB w tle wyborów na burmistrza Dziwnowa

0
Podziel się:

Kilkadziesiąt akt SB, które powinny trafić
do Instytutu Pamięci Narodowej, odkryła Agencja Bezpieczeństwa
Wewnętrznego u członków komitetu wyborczego Kazimierza Libuckiego,
którego w niedzielę wybrano na burmistrza Dziwnowa
(Zachodniopomorskie). Akta służyły do szantażu wyborczego. Libucki
mówi PAP, że nic nie wie o takim szantażu.

Kilkadziesiąt akt SB, które powinny trafić do Instytutu Pamięci Narodowej, odkryła Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego u członków komitetu wyborczego Kazimierza Libuckiego, którego w niedzielę wybrano na burmistrza Dziwnowa (Zachodniopomorskie). Akta służyły do szantażu wyborczego. Libucki mówi PAP, że nic nie wie o takim szantażu.

Jak podała w poniedziałek PAP rzeczniczka prasowa ABW Magdalena Stańczyk, zabezpieczono kilkadziesiąt oryginałów i kserokopii dokumentów SB i Wojsk Ochrony Pogranicza, oznaczonych jako materiały "tajne-specjalnego znaczenia". Pochodziły one m.in. z teczek tajnych współpracowników SB oraz WOP.

Według ABW, były one przechowywane w prywatnych mieszkaniach Waldemara T. i Bogumiły B. - członków komitetu wyborczego Libuckiego, kandydata na burmistrza Dziwnowa - oraz Marka K., byłego oficera zwiadu WOP. Zgodnie z prawem, dokumenty te powinny być przekazane do archiwum IPN. Ich ukrywanie jest naruszeniem przepisów karnych ustawy o IPN i naraża sprawcę na karę od 6 miesięcy do 8 lat więzienia.

Śledztwo w sprawie ukrywania dokumentów wszczęto po tym, jak do Prokuratury Rejonowej w Kamieniu Pomorskim wpłynęło zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa w związku z próbą szantażu jednego z kandydatów na burmistrza. W tym obwodzie wyborczym po utracie przez jednego z kandydatów prawa wyborczego - zgodnie z zapisami ordynacji wyborczej - odbyły się w niedzielę opóźnione wybory na urząd burmistrza. Burmistrzem został Kazimierz Libucki.

Według ABW, 15 listopada z kandydującym w tych wyborach Markiem Lisowskim skontaktowali się Waldemar T. i Bronisław B. z komitetu wyborczego Libuckiego - z sugestią odstąpienia od udziału w wyborach. Ostrzegli, że mają kompromitujące materiały dotyczące jego współpracy z SB, a w przypadku nieodstąpienia od zamiaru kandydowania opublikują je w prasie. Lisowski odmówił, wobec czego następnego dnia w lokalnym piśmie ukazał się artykuł ujawniający jego współpracę z tajnymi służbami PRL.

Trzy dni później, były oficer zwiadu wojskowego WOP - Marek K. zaproponował Lisowskimu "układ", w którego myśl, w zamian za posadę wiceburmistrza, dostarczy oryginalne dokumenty SB kompromitujące jego kontrkandydata w wyborach. Miały to być dokumenty poświadczające współpracę Libuckiego z SB.

Były pogranicznik udzielił 5 grudnia wywiadu szczecińskiemu dziennikowi regionalnemu, w którym powiedział, że dysponuje dokumentami pochodzącymi z archiwum SB, zawierającymi informacje dotyczące współpracy z nią jeszcze kilkunastu osób. Jednocześnie wskazał, że materiały te uzyskał od byłych funkcjonariuszy SB.

Według ABW, jednym z wątków śledztwa jest "określenie okoliczności uzyskania przez Marka K., Waldemara T. i Bogumiłę B. dokumentów wytworzonych przez SB i WOP".

Jak powiedział PAP Lisowski, to on powiadomił prokuraturę o propozycji Waldemara T. oraz Bronisława B. "Zgłosiłem ten fakt tego samego dnia, kiedy przyszli do mnie" - podkreślił. Także on powiadomił prokuraturę o propozycji Marka K. "Przedstawiłem dowody w tej sprawie, a są nimi zapisane rozmowy między mną a K., ponieważ odmówiłem spotkania i korespondowaliśmy" - dodał.

Lisowski przyznał PAP, że w latach 1976-89 był tajnym współpracownikiem służb specjalnych PRL; nie ujawnił jednak, których.

Libucki powiedział zaś PAP, że nic nie wie o rzekomym szantażu wobec Lisowskiego. Przyznał, że Waldemar T. oraz Bogusław B. byli członkami jego komitetu wyborczego, ale jeśli szantażowali Marka L. to "nie z jego inspiracji i bez jego wiedzy". Przyznał również, że Waldemar T. jest redaktorem naczelnym lokalnego pisma "Pomorzanin", na łamach którego opublikowano dokumenty dotyczące jego kontrkandydata. Zarazem Libucki zapewnił PAP, że nie był agentem w PRL.

Walka na "teczki" dotyczące kandydatów na burmistrza Dziwnowa rozpętała się przed drugą turą. W lokalnych gazetach i na słupach ogłoszeniowych pojawiły się kopie dokumentów ujawniające agenturalną przeszłość Lisowskiego. Obaj kandydaci są bezpartyjni; zgłosiły ich lokalne komitety wyborcze. (PAP)

sta/ epr/ rod/

wybory
wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)