*Przyczyną zatonięcia żaglówki na jeziorze Śniardwy było samoistne rozszczelnienie kadłuba a nie uszkodzenie mechaniczne, które mogłoby być spowodowane wpłynięciem na meliznę. Do takiego wniosku doszli po wydobyciu łodzi i jej oględzinach inspektorzy z urzędu żeglugi w Giżycku, policjanci i mazurscy ratownicy - poinformował PAP rzecznik prasowy policji w Piszu Leszek Kalwejt. *
Podkreślił, że łódkę będzie oglądał także powołany przez śledczych biegły.
Do zatonięcia łodzi doszło w niedzielę. W wypadku jedna osoba - sternik, a czterej załoganci trafili do szpitala.
Żeglarze po wywróceniu się żaglówki całą noc spędzili w wodzie, dopiero po kilkunastu godzinach odnalazł ich przypadkowo wędkarz.
Nie wiadomo, co było przyczyną śmierci sternika - wyziębienie organizmu czy utonięcie. Żeglarz był przywiązany liną do masztu.
Jak ustaliła policja, uczestnicy rejsu to mieszkańcy Warszawy i okolic w wieku od 52 do 59 lat. Mieli na sobie kamizelki ratunkowe i prawdopodobnie dzięki nim przeżyli. Nie mogli sami zawiadomić służb ratunkowych, ponieważ zamokły im telefony komórkowe. (PAP)
ali/ tot/