Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Warszawa: Matka chłopców, którzy wypadli z okna, nie przyznaje się winy

0
Podziel się:

(dochodzi informacja o nieprzyznaniu się matki chłopców do
stawianych jej zarzutów)

(dochodzi informacja o nieprzyznaniu się matki chłopców do stawianych jej zarzutów)

19.7.Warszawa (PAP) - Matka chłopców, którzy w środę rano wypadli z okna na ósmym piętrze w bloku przy ulicy Wyszogrodzkiej na warszawskim Bródnie, nie przyznaje się do stawianego jej zarzutu narażenie dzieci na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężki uszczerbek na zdrowiu.

Dzieci w wieku 2 i 3 lat zginęły na miejscu.

Jak poinformowała PAP rzeczniczka praskiej Prokuratury Okręgowej Renata Mazur, 20-letnia kobieta w czerwcu br. została już skazana za narażenie dzieci na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężki uszczerbek na zdrowiu - na rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata i dozór kuratora. Zimą, w innym mieszkaniu na warszawskiej Białołęce, pozostawiła chłopców bez opieki. Sąsiedzi zauważyli jak dzieci wychylają się z balkonu i wezwali policję. Braciom nic się wtedy nie stało.

Policjanci zakończyli w środę po południu przesłuchiwanie matki chłopców i jej 26-letniego konkubenta, któremu postawiono ten sam zarzut. Później rozpoczęły się przesłuchania prokuratorskie. Matce chłopców towarzyszy psycholog.

Jak dodała Mazur, przesłuchania te mogą potrwać do późnych godzin popołudniowych. Dopiero po przeanalizowaniu materiału dowodowego prokuratura zdecyduje, czy wystąpi do sądu z wnioskiem o aresztowanie zatrzymanych, nastąpi to jednak najprawdopodobniej dopiero w czwartek rano. Kobiecie i jej konkubentowi grozi do pięciu lat więzienia.

Do tragedii doszło w środę, ok. godz. 8 rano. Z ustaleń policji wynika, że w mieszkaniu była właśnie matka chłopców i jej konkubent. Wcześniej w nocy były tam jeszcze dwie inne osoby, wspólnie pili alkohol. Kobieta w chwili zatrzymania miała ok. 0,2 promila w wydychanym powietrzu. Ojciec dzieci przebywa obecnie w więzieniu.

Policjanci ustalają, w jaki sposób dzieci zdołały wejść na wysoki parapet. Ich matka, gdy otworzyła funkcjonariuszom drzwi, nie wierzyła, że doszło do tragedii. Tłumaczyła, że chłopcy bawią się w swoim pokoju. Później w rozmowie z funkcjonariuszami podkreślała, że zawsze zamykała okno. Nie stało przy nim też żadne krzesło, w pobliżu było jedynie łóżeczko.

Według wstępnych ustaleń funkcjonariuszy, starszy chłopiec mógł wspiąć się na parapet po kaloryferze i pomóc wejść swojemu bratu. Jak relacjonowali świadkowie, dzieci ubrane były tak, jakby dopiero się obudziły.

"To niewyobrażalna tragedia. Widziałam jak wypadły z okna. Jeden z chłopców próbował złapać się zewnętrznego parapetu" - relacjonowała jedna z okolicznych mieszkanek.

Według sąsiadów, w mieszkaniu odbywały się "suto" zakrapiane imprezy. Policja jednak tego nie potwierdza. Młodzi ludzie wynajmowali mieszkanie od trzech tygodni i nie było żadnych zgłoszeń o zakłóceniu przez nich porządku.

Policjanci o wypadku dowiedzieli się bardzo szybko, jednym z jego świadków był bowiem jadący do pracy funkcjonariusz.(PAP)

pru/ jer/ malk/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)