Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Warszawa: Nie rozpoczął się proces ws. przekazywania informacji zakładom pogrzebowym

0
Podziel się:

Proces 24 lekarzy warszawskiego pogotowia i
jednej pielęgniarki, oskarżonych o informowanie zakładów
pogrzebowych o zgonach pacjentów, nie rozpoczął się w czwartek.
Sąd zdecydował jedynie, że 30 marca odbędzie się posiedzenie na
którym rozpatrzy wnioski obrońców m.in. o umorzenie spraw ich
klientów.

Proces 24 lekarzy warszawskiego pogotowia i jednej pielęgniarki, oskarżonych o informowanie zakładów pogrzebowych o zgonach pacjentów, nie rozpoczął się w czwartek. Sąd zdecydował jedynie, że 30 marca odbędzie się posiedzenie na którym rozpatrzy wnioski obrońców m.in. o umorzenie spraw ich klientów.

Sąd na wniosek obrońców zakazał też ujawniania wizerunków oskarżonych.

Na czwartkowej rozprawie nie było 8 z 24 oskarżonych, nie przyszło też kilku obrońców. Obecni poinformowali również sąd, że jeden z oskarżonych lekarzy w ostatnim czasie zmarł.

Śledztwo w tej sprawie wszczęto wkrótce po publikacji "Gazety Wyborczej" z 2002 r., która po ujawnieniu afery w łódzkim pogotowiu napisała, że także w stołecznym "sprzedawano" zakładom pogrzebowym informacje o zgonach. Prowadząca sprawę prokuratura oparła akty oskarżenia na tym, że lekarze podpisali z pogotowiem umowę, w której zobowiązali się do tego, że nie będą współpracować z zakładami pogrzebowymi ani informować o nich pacjentów. Za ujawnienie tajemnicy służbowej podsądnym grozi do 2 lat więzienia. Z zebranych materiałów dowodowych nie wynika jednak by doszło do korupcji lub zabójstw - jak w aferze "łowców skór".

Według obrońców oskarżonych nie doszło też do ujawnienia tajemnicy służbowej - dlatego większość z nich wystąpiła o umorzenie spraw klientów.

"Nie dostrzegamy tutaj żadnych znamion przestępstwa. Te czyny, które zostały zarzucone naszym klientom nie noszą znamiona przestępstwa ściganego przez kodeks karny. Jeśli można tu o czymś mówić to ewentualnie o naruszeniu prawa pracy i w tym zakresie większość tych osób została już ukarana" - mówił dziennikarzom jeden z obrońców - Włodzimierz Rożdżyński-Stańczak.

Dodał, że karą samą w sobie jest też sam proces i zainteresowanie mediów. "Dlatego wnioskowaliśmy o to by nie ujawniać ich wizerunku. Nasi klienci boją się, że ujawnienie ich danych może ich skazać na śmierć cywilną" - powiedział.

Sami oskarżeni podkreślali, że nie czują się winni. "Etycznie jestem zobowiązany pomagać nie tylko pacjentom ale też ich bliskim. Jeśli przychodzę do domu, stwierdzam zgon i jestem proszony o pomoc przez zrozpaczoną rodzinę, która nie wie co powinna dalej robić to mam im odmówić?" - pytał jeden z nich. "Co oznacza współpraca z zakładem pogrzebowym? Nikomu z nas nie udowodniono tu korupcji, nie oferowaliśmy usług tych zakładów pomagaliśmy bliskim pacjentów na ich własną prośbę" - zaznaczali inni.

Zgodnie podkreślali też, że ich proces to efekt afery "łowców skór" w łódzkim pogotowiu. W tej sprawie sanitariuszy i lekarzy oskarżono o to, że za łapówki od przedsiębiorców pogrzebowych zabijali pacjentów pavulonem i "sprzedawali" zakładom informacje o zgonach. W styczniu Sąd Okręgowy w Łodzi skazał na dożywocie i 25 lat więzienia dwóch sanitariuszy - za zabójstwa pięciu pacjentów, a także za przyjmowanie łapówek od firm pogrzebowych w zamian za informacje o zgonach pacjentów. Dwóch b. lekarzy pogotowia oskarżonych o narażenie życia 14 pacjentów, którzy zmarli, zostało skazanych na 5 i 6 lat więzienia. Wobec całej czwórki sąd orzekł 10-letni zakaz wykonywania zawodu. Wyrok ten nie jest prawomocny.

"Gdyby nie ta sprawa prawdopodobnie nie byłoby też warszawskiego śledztwa" - dodawali lekarze.

Po artykule "GW", że do sprzedaży informacji o zgonach pacjentów dochodziło też w Warszawie, policjanci i prokurator przez trzy lata analizowali dokumenty ok. tysiąca pochówków na największym cmentarzu stolicy na Wólce Węglowej oraz materiały pogotowia ratunkowego z lat 1999-2002. Okazało się, że kilka prywatnych firm pogrzebowych zmonopolizowało pogrzeby osób, których zgon stwierdzili lekarze pogotowia. Np. pewna firma pochowała ponad 30 proc. takich osób.

Członkowie rodzin zmarłych zeznawali o polecaniu przez lekarzy poszczególnych firm, pozostawianiu wizytówek oraz telefonowaniu przez lekarzy do zakładów. Każdy z lekarzy oskarżony jest o przekazanie kilkunastu informacji o zgonach poszczególnym zakładom pogrzebowym. Prokuratura Okręgowa w Warszawie nie ustaliła, aby w stolicy zabijano dla pieniędzy, a pavulonu niemal nie używano.

Śledztwo zamknięto późnym latem 2005 r. Niektórzy oskarżeni nadal pracują w pogotowiu. (PAP)

pru/ wkr/ rod/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)