12-letni chłopiec trafił w środę w stanie ciężkim do warszawskiego szpitala, po tym jak w czasie burdy kibiców został trafiony kamieniem w głowę. Według świadków uderzył go 17-latek z Warszawy.
Policja w sumie zatrzymała sześć osób - pięć z nich rzucało kamieniami, jedna miała brać udział w niszczeniu radiowozu.
"Zatrzymanych skonfrontowaliśmy ze świadkami. Według nich chłopca ranił w głowę 17-letni Robert Z." - powiedział PAP rzecznik komendanta stołecznego policji Marcin Szyndler.
Nastolatek prawdopodobnie usłyszy zarzuty w czwartek.
Do tragedii doszło ok. godz. 20, po meczu klubów Radomiak Radom i Hutnik Warszawa - przy ul. Marymonckiej.
"Policja odprowadzała kibiców Radomiaka. W pewnym momencie pseudokibice przeciwnej drużyny obrzucili ich i funkcjonariuszy kamieniami. W głowę dostał 12-letni chłopiec" - powiedział PAP Szyndler.
Dziecko nieprzytomne trafiło do szpitala. Ma być operowane.
Jak ustalili policjanci chłopiec mieszka w pobliżu stadionu. "Znalazł się tam prawdopodobnie przypadkowo. Z relacji matki wynika, że bawił się na podwórku" - zaznaczył Szyndler.
Jak podkreślił, stan 12-latka jest ciężki. (PAP)
pru/ mp/