Najprawdopodobniej jeszcze w czerwcu będzie gotowy akt oskarżenia wobec sprawcy wypadku drogowego, w którym w styczniu tego roku zginęło w Warszawie pięć osób. 29-letniemu Mikołajowi P., który od tego czasu przebywa w areszcie, grozi do 12 lat więzienia.
W styczniu 2006 r. jechał on swym fordem z prędkością ok. 100 km/godz. wiaduktem Trasy Toruńskiej - gdzie obowiązuje ograniczenie prędkości do 40 km/godz. Podczas wyprzedzania jego auto uderzyło w krawężnik, odbiło się od niego i wpadło na przystanek autobusowy, gdzie stało kilkanaście osób.
Dwie osoby spadły z wiaduktu ginąc na miejscu. Na przystanku zginął ponadto jeden mężczyzna, a wkrótce po przewiezieniu do szpitala zmarł kolejny. Kilka godzin o życie walczyła młoda dziewczyna - jej również nie udało się uratować. Trzy osoby zostały ranne.
W dół runął także sam ford. Jego kierowca (który był trzeźwy) nie odniósł większych obrażeń.
Bezpośrednio po tragedii sąd przychylił się do wniosku prokuratury i aresztował kierowcę, któremu postawiono zarzut "sprowadzenia katastrofy w ruchu lądowym ze skutkiem śmiertelnym" - za co grozi od 2 do 12 lat więzienia.
Ostatnio Prokuratura Rejonowa Warszawa Praga-Północ otrzymała opinię biegłego z ruchu drogowego na temat tego wypadku. "Opinia ta potwierdza wcześniejsze ustalenia śledztwa" - powiedziała w środę PAP rzeczniczka Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga Renata Mazur.
Wyjaśniła, że teraz śledztwo może zostać zamknięte; pozostanie jeszcze zaznajomienie podejrzanego z aktami sprawy. Według Mazur, jest szansa, by jeszcze w czerwcu gotowy był akt oskarżenia przeciw Mikołajowi P.(PAP)
sta/ hes/