Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Włochy na skraju kryzysu rządowego

0
Podziel się:

Po serii napięć w koalicji Włochy znalazły się na skraju kryzysu rządowego. To
wynik pojedynku liderów centroprawicy, do niedawna bliskich sojuszników - premiera Silvio
Berlusconiego i przewodniczącego Izby Deputowanych Gianfranco Finiego.

*Po serii napięć w koalicji Włochy znalazły się na skraju kryzysu rządowego. To wynik pojedynku liderów centroprawicy, do niedawna bliskich sojuszników - premiera Silvio Berlusconiego i przewodniczącego Izby Deputowanych Gianfranco Finiego. *

W niedzielę Fini, który z grupą swych zwolenników w obu izbach parlamentu odszedł latem z partii Lud Wolności, zażądał dymisji Berlusconiego. Zdaniem szefa niższej Izby parlamentu Berlusconi powinien ogłosić faktyczny początek kryzysu rządowego i dojść do fazy, w której - jak stwierdził - "na nowo przedyskutuje się plany, program, zweryfikuje się naturę koalicji i skład rządu".

Chodzi mu zatem o powołanie nowego szerokiego rządu centroprawicy, niemal na pewno już jednak nie z Berlusconim na czele, bo dał wyraźnie do zrozumienia, że ten rozdział uważa za zamknięty. Fini ostrzegł zarazem, że jeżeli premier nie poda się do dymisji, jego grupa "nie pozostanie ani minuty dłużej w rządzie". To zaś faktycznie oznacza wycofanie jednego wiceministra, który przyłączył się do Finiego oraz poważniejsza groźbę - głosowania przeciwko gabinetowi.

Żądanie Gianfraco Finiego, który koalicyjnym sojusznikiem Berlusconiego był od 1994 roku i który razem z nim założył półtora roku temu partię Lud Wolności oznacza eskalację konfliktu między nimi i rozpoczęcie otwartej walki o przywództwo nad włoską centroprawicą.

Oficjalna reakcja premiera na niedzielne wystąpienie przewodniczącego Izby nie jest znana, gdyż do tej pory nie wypowiedział się publicznie i najwyraźniej wstrzymuje się z komentarzem do wieczornego spotkania ze swym jedynymi już sojusznikami z Ligi Północnej Umberto Bossiego.

Pewne jednak jest, że Silvio Berlusconi sam nigdy nie ustąpi, co już wcześniej wielokrotnie deklarował zapewniając, że jego Rada Ministrów przetrwa do końca kadencji w 2013 roku.

Nieoficjalnie stanowisko szefa rządu na wystąpienie byłego sojusznika przekazało wydawane przez jego brata "Il Giornale". Według tej gazety premier nie zamierza podać się do dymisji, a Finiemu miał pośrednio odpowiedzieć, by jeśli ma odwagę, głosował przeciwko niemu w parlamencie. Premier sam sugeruje zatem, by odbyło się tam głosowanie nad wotum zaufania dla niego. Jest bowiem wciąż przekonany, że wyjdzie z niego zwycięsko i sile jego rządu nie zaszkodzi odejście 10 senatorów i 37 deputowanych z klubu Ludu Wolności.

Wiele wskazuje na to, że do takiego głosowania coraz bliżej.

Jednocześnie najbardziej zagorzały przeciwnik premiera, lider opozycyjnego ugrupowania Włochy Wartości Antonio Di Pietro zaapelował do największej siły centrolewicowej opozycji - Partii Demokratycznej, aby złożyła wniosek o głosowanie nad wotum nieufności dla szefa rządu i zapowiedział jego poparcie. Nie ma jednak pewności, czy PD zdecyduje się na taki ruch. Lider Partii Demokratycznej Pier Luigi Bersani jest zarazem zdania, że kryzys rządowy już został de facto ogłoszony. Dla jego partii jedynym rozwiązaniem w razie utraty przez rząd poparcia większości są przedterminowe wybory.

Centroprawicowa koalicja stanowczo odrzuca żądania szefa Izby Deputowanych twierdząc, że nie można zaakceptować postulatu dymisji premiera bez weryfikacji siły jego rządu w parlamencie. Minister sprawiedliwości Angelino Alfano uznał, że żądania takie są niedopuszczalne. Oburzenie wyraził szef klubu Ludu Wolności w Senacie Maurizio Gasparri oświadczając: "Przewodniczący Izby jako lider polityczny domaga się pozaparlamentarnego ogłoszenia kryzysu rządowego, a to jest zdumiewające, bo powinien on bronić prerogatyw parlamentu".

Szef włoskiej dyplomacji Franco Frattini, który w trzecim rządzie Berlusconiego występuje często w roli stratega Ludu Wolności nie wierzy zaś w to, by większość zwolenników Finiego chciała upadku rządu z powodu, jak to ujął, "czystego antyberlusconizmu".

Na razie, zauważają komentatorzy, Berlusconi i Fini czekają aż to ten drugi "wyłączy kabel rządu z wtyczki".

Podczas gdy dziennik "Il Messaggero" ich polityczną próbę sił porównuje do ping-ponga, w jaki grają dwaj założyciele Ludu Wolności, "La Stampa" ocenia, że kryzys rządowy już faktycznie jest, a szansa utworzenia nowego rządu centroprawicy z Finim jako sojusznikiem - niemal żadna.

Największy włoski dziennik "Corriere della Sera" konstatuje zaś, że obecna polityczna epoka we Włoszech po ponad 15 latach dramatycznie się kończy, a krajowi grozi pogrążenie się w chaosie i kompromitacja na arenie międzynarodowej.

Z Rzymu Sylwia Wysocka(PAP)

sw/ ro/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)