1.3.Białystok (PAP) - Dokładne zbadanie, czy kierowca autokaru wiozącego maturzystów miał ważne badania lekarskie i brak przeciwwskazań medycznych do pracy to jedna z kwestii, którą, zgodnie z zaleceniami prokuratury apelacyjnej, ma zbadać prokuratura w Łomży w przedłużonym śledztwie dotyczącym okoliczności wypadku koło Jeżewa (Podlaskie).
30 września 2005 roku w zderzeniu autokaru z ciężarową lawetą zginęło tam dziesięcioro licealistów i trzech kierowców (dwóch z autokaru, trzeci z ciężarówki), około czterdziestu osób zostało rannych. Śledztwo prowadzi łomżyńska prokuratura okręgowa.
Miała je zakończyć do końca lutego i wszystko wskazywało na jego umorzenie z powodu śmierci kierowcy autokaru, który - co jednoznacznie przesądziła opinia biegłego - doprowadził do czołowego zderzenia z ciężarową lawetą.
Jednak w minionym tygodniu matki dziesięciorga licealistów, którzy zginęli w wypadku, przekazały ministerstwu sprawiedliwości swoją petycję, bo chciały dłuższego, bardziej szczegółowego śledztwa. Chodzi im m.in. o przyczynę pożaru autokaru.
W takiej sytuacji łomżyńska prokuratura wystąpiła o przedłużenie postępowania o kolejne trzy miesiące. Prokuratura Apelacyjna w Białymstoku zgodziła się na to, wydając jednocześnie swoje zalecenia.
Jak wyjaśnił w środę PAP rzecznik PA prokurator Janusz Kordulski, chodzi m.in. o wyjaśnienie kwestii badań lekarskich kierowcy autokaru. Kierowca miał bowiem badania lekarskie z poprzedniego miejsca pracy.
"Zgodnie z kodeksem pracy i ustawą o transporcie drogowym winien po przyjęciu do nowej pracy przejść kolejne badania lekarskie, a tego nie było" - dodał Kordulski. Prokuratura spróbuje też przy tym wyjaśnić, czy kierowca może ukrywał w ten sposób jakieś problemy zdrowotne. Stąd zalecenie, by powołano biegłego z zakresu medycyny.
Prokuratura zastrzega, iż w aktach sprawy są zeznania świadków, pasażerów autokaru, które jednoznacznie mówią o zachowaniu kierowcy w czasie jazdy, ale nie ma tam mowy o takich okolicznościach jak np. omdlenie czy zaśnięcie za kierownicą, a opinia biegłego mówi o naruszeniu zasad ruchu drogowego.
Kordulski podkreślił, że osoby mające w tym śledztwie status pokrzywdzonych (w tym rodziny zmarłych) mogą bez ograniczeń zapoznawać się z materiałami sprawy i zgłaszać wnioski dowodowe.
Do tragedii doszło 30 września o godz. 6.40 na drodze Warszawa-Białystok, w okolicach Jeżewa. Autokar, którym jechali do Częstochowy uczestnicy pielgrzymki maturzystów, zderzył się czołowo z ciężarową lawetą, na którą najechał jeszcze bus.
Zginęło dziesięcioro nastolatków, dwaj kierowcy z autokaru i kierowca lawety, a około czterdziestu osób zostało rannych. Większość ofiar zginęło w pożarze, a nie od zderzenia.
Na podstawie opinii biegłych ustalono, że to kierowca autobusu doprowadził do katastrofy drogowej. Jadąc za szybko, wyprzedzał niezgodnie z zasadami ruchu drogowego inny samochód, w wyniku czego doprowadził do zderzenia.
Biegły z zakresu ruchu drogowego ocenił też, że żadna inna przyczyna wypadku nie wchodzi w grę. Oba samochody były sprawne technicznie i ich stan nie miał wpływu na wypadek, a także wyprzedzany inny pojazd (nieustalony w śledztwie) nie przyczynił się do zdarzenia.
Biegły z zakresu pożarnictwa ustalił, że autokar stanął w płomieniach, bo w wyniku zderzenia został zniszczony jego lewy zbiornik z paliwem; wytrysnęło ono pod ciśnieniem i zapaliło się. Iskry powstały ze zniszczonej instalacji elektrycznej oraz w wyniku tarcia blach pojazdów o ogromnej masie.
Według biegłego, nie znalazła potwierdzenia teza prezentowana tuż po zdarzeniu w niektórych mediach, że zapaliło się paliwo z kanistrów, które miały być przewożone w luku bagażowym. W opinii biegłego w autokarze był jeden kanister, ale pusty. (PAP)
rof/ kow/ plo/