- stwierdza, ogłoszony w poniedziałek, raport Senatu USA.
Banki amerykańskie korzystają z najzupełniej legalnej możliwości otwierania klientom tzw. korespondencyjnych rachunków w bankach za granicą. Są to na ogół banki w egzotycznych krajach - rajach podatkowych, np. na Wyspach Karaibskich, gdzie obowiązują ultraliberalne przepisy bankowe, nie ma zabezpieczeń przed praniem pieniędzy, lepsze jest oprocentowanie, a podatki niższe.
Raport Senatu wymienia 12 takich zagranicznych banków otwierających rachunki w porozumieniu z bankami USA, np. British Trade & Commerce Bank na karaibskiej wyspie Dominika. W ostatnich latach przepłynęły przez nie miliardy dolarów. Ogółem aż 4 tys. banków zagranicznych ma licencje na prowadzenie korespondencyjnych kont banków USA.
Nie ustalono, jaka część tych funduszy pochodzi z przestępczej działalności, ale silne poszlaki wskazują np. na likwidowany obecnie American International Bank na wyspie Antigua i wspomniany British Trade & Commerce Bank. Niektóre z tych banków są w istocie fikcyjnymi firmami, które dostarczają tylko szyldu dla nielegalnej działalności.
Problem prania pieniędzy w bankach w USA przykuł uwagę polityków i organów ścigania w 1999 r., po aferze z transferem ok. 7 mld dolarów z Rosji na konta Bank of New York Co., a ściślej - na jego konta w 'rajach podatkowych'. Podejrzewa się, że przelano je tam, by uniknąć płacenia podatków, a być może nawet, aby ukryć przestępcze źródła ich uzyskania.
Raport zwraca uwagę, że największe amerykańskie banki - J.P.Morgan Chase & Co., Citigroup Inc., Bank of America Corp., i First Union Corp. - 'nie mają właściwych zabezpieczeń przed praniem pieniędzy'.
Autorzy raportu zalecają, aby bankom zabronić otwierania korespondencyjnych rachunków w półfikcyjnych bankach za granicą i nakazać lepsze sprawdzanie banków, w których otwiera się tego rodzaju rachunki.