Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Banki tną koszty i poprawiają wyniki

0
Podziel się:

Banki w 2004 roku poprawią wyniki głównie dzięki skutecznemu zarządzaniu kosztami oraz spadkowi kosztów rezerw - uważają analitycy. Ich zdaniem wyniki netto poprawią się również dzięki obniżeniu stawki podatku CIT.

Banki tną koszty i poprawiają wyniki

Zdaniem Artura Szeskiego z CDM Pekao SA podstawowymi czynnikami, które przełożą się na poprawę wyników banków w przyszłym roku będzie spadek kosztów ogólnych oraz kosztów rezerw.

"W tym roku wiele banków informowało, że ogranicza zatrudnienie. Efekty tego będą widoczne w 2004 roku. Wzrost zysku operacyjnego będzie wynikiem skutecznego zarządzania kosztami i mniejszych kosztów rezerw" - powiedział Szeski.

Dodał, że w przyszłym roku istotnie spadną koszty rezerw, co będzie związane z obserwowaną obecnie poprawą poziomu należności zagrożonych oraz złagodzeniem zasad klasyfikacji kredytów.

Według danych Generalnego Inspektora Nadzoru Bankowego udział kredytów zagrożonych w portfelu kredytowym banków spadł na koniec trzeciego kwartału 2003 roku do 21,3 proc. z 21,9 proc. na koniec drugiego kwartału.

W ocenie analityków na przyszłoroczne wyniki netto istotny wpływ będzie miało także obniżenie stawki podatku CIT z 27 proc. do 19 proc.

"Główny wpływ na polepszenie wyników będą miały mniejsze zobowiązania jeżeli chodzi o rezerwy oraz niższy podatek. Niższe rezerwy obowiązkowe będą miały minimalny wpływ" - powiedział PAP Marcin Materna z DM Millennium.

Rada Polityki Pieniężnej pod koniec września zadecydowała o obniżce stopy rezerwy obowiązkowej z 4,5 proc. do 3,5 proc. Niższe oprocentowanie obowiązuje od 31 października tego roku.

ZMIANA KLASYFIKACJI KREDYTÓW KORZYSTNA

Analitycy uważają, że wprowadzenie nowych, łagodniejszych zasad klasyfikacji kredytów spowoduje poprawę wyników sektora.

Efektem porozumienia podpisanego pod koniec października tego roku przez przedstawicieli rządu, banku centralnego oraz Związek Banków Polskich jest wydłużenie od początku przyszłego roku terminów, po których kredyty będą klasyfikowane jako zagrożone.

W przypadku kredytów korporacyjnych klasyfikacja "poniżej standardu" dotyczyć będzie opóźnienia w spłacie kapitału i odsetek od 3 do 6 miesięcy. Obecnie jest to od 1 do 3 miesięcy. Odpowiednio za kredyty "wątpliwe" bank uzna opóźnienie w spłacie wynoszące 6-12 miesięcy (obecnie 3-6 miesięcy), a "stracone" powyżej 12 miesięcy (obecnie powyżej pół roku).

Zdaniem Andrzeja Powierży, analityka DI BRE Banku trudno ocenić wpływ wprowadzanych zmian, ponieważ obserwatorzy rynku nie mają szczegółowych danych na temat portfela kredytowego poszczególnych banków, a te z kolei nie zdradzają jakie konkretne korzyści przyniosą im wprowadzane zmiany.

"Nie przeceniałbym skutków wprowadzanych zmian. Na dobrą sprawę nie zmienią one rzeczywistości. Jeżeli trzeba było klasyfikować należności jako zagrożone i tworzyć na nie rezerwy to i tak w momencie ich spłaty rezerwy się uwalniały. Saldo było takie samo" - powiedział Powierża.

"Bardziej istotne jest to czy poprawi się realne spłacanie kredytów w związku z ożywieniem gospodarczym i czy po wejściu Polski do Unii Europejskiej nasze firmy sprostają większej konkurencji w momencie gdy zagranicznym przedsiębiorstwom łatwiej będzie wchodzić na polski rynek. To jest pewne zagrożenie jeśli chodzi o drugą połowę roku" - dodał.

WYNIKI BANKÓW ZALEŻNE OD WZROSTU GOSPODARCZEGO

Analitycy uważają, że trudno przewidzieć, jak duży wpływ na poprawę sytuacji sektora bankowego będą miały wprowadzane zmiany bowiem przyszły rok będzie lepszy dla banków ze względu na przewidywany wzrost gospodarczy.

"Jak zawsze kondycja sektora bankowego będzie zależała od sytuacji gospodarki. Optymistyczny scenariusz zakłada, że skoro sytuacja przedsiębiorstw się poprawiła, o czym świadczy wzrost ich depozytów, to nadchodzi czas, by pomyśleć o nowych inwestycjach i w związku z tym zacząć brać kredyty" - powiedział Powierża.

W jego ocenie również względna stabilizacja na rynku pracy, pomimo wciąż wysokiej stopy bezrobocia, powinna zachęcać ludzi do zaciągania kredytów, nawet długoterminowych, co spowoduje, że obecny boom na kredyty hipoteczne będzie jeszcze większy.

Powierża uważa, że pewnym zagrożeniem dla realizacji optymistycznego scenariusza są zakłócenia na rynkach finansowych, osłabienie złotego i wzrost realnych stóp procentowych w gospodarce.

"Może to zahamować popyt na kredyty, bowiem przedsiębiorcy, którzy biorą z reguły kredyty na zmienną stopę procentową, będą obawiali się wzrostu ich oprocentowania" - powiedział Powierża.

Dodał, że jego zdaniem bardziej prawdopodobna jest realizacja pozytywnego scenariusza i ocenił, że akcja kredytowa w przyszłym roku może wzrosnąć o około 20 proc.

Szeski spodziewa się, wzrostu akcji kredytowej w 2004 roku na poziomie 11-12 proc.

ISTOTNY BĘDZIE POZIOM RYNKOWYCH STÓP PROCENTOWYCH

W ocenie Szeskiego kondycja sektora bankowego w przyszłym roku jest także uzależniona od tego jak będą kształtować się rynkowe stopy procentowe, czy obserwowany w drugiej połowie 2003 roku trend wzrostowy zostanie odwrócony czy też utrzyma się.

"Utrzymanie rynkowych stóp procentowych na wysokim poziomie przy braku wyraźnego wzrostu gospodarczego, o 4,5 proc. PKB, może spowodować, że skłonność banków do zwiększania akcji kredytowej nie będzie duża" - powiedział analityk CDM Pekao SA.

"Z udzielaniem kredytów wiążą się koszty i ryzyko rezerw. Może okazać się zatem, że nie jest ono takie atrakcyjne i efektywne, a lepszym biznesem będzie kupienie kolejnego pakietu obligacji i zapewnienie sobie pewnego dochodu z niewielkim ryzykiem" - dodał.

Analityk CDM Pekao SA uważa, że pomimo poniesionych w drugiej połowie tego roku strat związanych ze spadkami cen obligacji banki nie będą ograniczać ich udziału w swoich portfelach, ponieważ duże potrzeby pożyczkowe Skarbu Państwa w przyszłym roku spowodują, że papiery skarbowe ciągle będą atrakcyjnymi instrumentami.

"Banki się trochę sparzyły łapiąc się w pułapkę chęci pokazania jak najwyższych zysków i klasyfikując dużą część tych portfeli do portfeli handlowych. Nie uważam jednak, że obecne straty są argumentem przemawiającym za ograniczeniem portfela obligacji" - powiedział Szeski.

"Kwestią do rozwiązania wewnętrznie w banku jest jak mądrze poklasyfikować te papiery, żeby dobrze na tym wyjść" - dodał.

W przyszłorocznym budżecie rząd przewiduje 60 mld zł przychodów ze sprzedaży bonów skarbowych oraz 81 mld zł ze sprzedaży obligacji rynkowych.

banki
wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)