Zgodnie z przewidywaniami poniedziałkowa sesja nie stanowiła przełomu, a wynik indeksu niewiele różnił się od poprzedniej wartości. Choć na początku sesji można było się jeszcze łudzić że doczekamy się wreszcie jakiegoś mocniejszego odbicia to złudzenia szybko zostały rozwiane. Ponownie zabrakło nam kapitału, który zdecydowany byłby na podwyższenie wyceny poszczególnych spółek poprzez zwiększenie swojego zaangażowania w akcjach. Pozornie wszystkie przedstawione we wczorajszym komentarzu argumenty za kontynuacją ruchu bocznego zachowują swoją aktualność także przed dzisiejszą sesją, jednak wydaje się, że przedłużanie się okresu stagnacji jest już na tyle męczące, że wreszcie któraś ze stron rynku postanowi wziąć sprawy we własne ręce. Choć nadal wiele obaw zarówno o stan gospodarki jak i przyszłe wyniki spółek będzie stało na drodze ewentualnych wzrostów, to oceniając szanse w oparciu o czynniki techniczne wydaje się, że większe prawdopodobieństwo można przypisać scenariuszowi zakładającemu pojawienie się
wcześniej czy później mocniejszego odbicia w górę w ramach ruchu korekcyjnego.
Okres publikacji słabych wyników za drugi kwartał jakoś przetrwaliśmy bez większych strat, co powinno nieco uspokoić posiadaczy 'parzących ręce' akcji. Pomocne mogą okazać się także giełdy zagraniczne, które swoją korektę wzrostową rozwijają w najlepsze. Zakładając przedłużenie się tej tendencji na rynkach zachodnich na kolejne sesje bieżącego tygodnia można oczekiwać poprawy krótkoterminowej sytuacji także na naszym rodzimym parkiecie. Choć moje przekonanie o możliwej poprawie nastrojów inwestycyjnych opiera się na dość wątłych przesłankach to mimo to sądzę, że niebezpieczeństwo spadków indeksów na obecnym etapie znacznie zmalało.
