Po wczorajszym prawie 2 procentowym spadku, dziś główne indeksy warszawskiej giełdy lekko zwyżkowały. Sesja miała spokojny przebieg, nie dochodziło do nagłych zmian i znacznych wahań cen akcji. Najchętniej dziś handlowano akcjami TPSA, której zmiany kursu, a nawet zmiany w popycie i podaży kształtowały nastroje na całym rynku. Trochę dramatyzmu dla byków przyniosła końcówka notowań.
O 13.45 Europejski Bank Centralny obniżył stopy procentowe w strefie euro o 50 punktów bazowych. Choć decyzja taka była oczekiwana to nastąpiła pozytywna reakcja i indeksy na giełdach poszły w górę. Entuzjazm jednak szybko się wyczerpywał i tuż przed zakończeniem sesji na GPW, indeksy w eurolandzie znalazły się na minusach. Oznacza to, iż wciąż możliwa jest korekta ostatnich zwyżek na parkietach zachodnich. Nie najlepsze nastroje kształtuje sytuacja za oceanem, tam indeksy po serii kilku spadkowych sesji wciąż nie mogą powrócić do trendu wzrostowego. Widać, że pomimo dobrych danych makro, inwestorzy amerykańscy wciąż są skłonni do realizacji zysków w obawie przed serią ostrzeżeń ze spółek.
Na rodzimym parkiecie mamy sytuację patową, dziś indeks nie zdołał wyjść ponad poziom 1250 punktów. Jeśli więc nie otrzymamy pozytywnego impulsu zza granicy to trudno będzie mówić o możliwości wybicia górą - ponad poziom 1260 pkt. Pierwsze wsparcie dla indeksu znajduje się póki co na wysokości około 1218 pkt. i na razie nie zanosi się na jego rychłe przebicie. Zbliża się najwyraźniej rozstrzygająca batalia i trudno przewidzieć, która ze stron (byki czy niedźwiedzie) wyjdą z niej zwycięsko. Wydaje się, że pogarszający się sentyment do rynku może mimo wszystko sprawić, że dojdzie wkrótce do testowania wsparć.
