Niewielki dopływ świeżego kapitału na rynek podczas środowej sesji nie pozwolił naszemu rynkowi na wzrosty w ślad za innymi indeksami europejskimi. Dwie nieudane, bo nie poparte obrotem próby podciągnięcia rynku na początku i w środku sesji pozwoliły WIG20 jedynie na krótkotrwały wzrost i poprawę poniedziałkowego maksimum.
Ostatnie minuty sesji przyniosły znaczne pogorszenie nastrojów w ślad za gwałtownym spadkiem indeksu w Budapeszcie. Nerwowa wyprzedaż sprowadziła ostatecznie indeks największych spółek o jeden procent w dół na dzienny dołek 2300 punktów. Zaskakujący przebieg fixingu na zamknięcie i zdecydowane podciągniecie kursów a przez to całego rynku pozwoliło uniknąć ostatecznie spadku. WIG20 symbolicznie zyskał 0,05 procent przy umiarkowanym obrocie na poziomie 600 milionów złotych.
Negatywnymi bohaterami sesji zostały akcje PKNOrlen, MOL-a oraz Lotosu, dyskontujące spadek cen ropy. Załamanie zwyżki miało miejsce w przypadku akcji KGHM, które zakończył dzień na minusie po kolejnych zadaniach płacowych i groźbach sporu zbiorowego pracowników spółki.
Przed przeceną rynek uratowały akcje TPSA z Pekao i BPH zyskując od jednego do dwóch procent na wartości. W gronie mniejszych spółek brylowały akcje m.in. CCC, LZPS, Orfe, MCI oraz Wilbo, które ambitnie zapowiedziało budowę grupy kapitałowej.
Nieoczekiwany finisz notowań i łatwość z jaką rynek odrobił procentową stratę pozwala przypuszczać, że kontrolę nad rynkiem wciąż sprawuje strona popytowa. Podobny scenariusz przerobili inwestorzy w Budapeszcie, gdzie tamtejszy BUX, również w podobny sposób zdołał wyjść z opresji.