Bardzo słabe zachowanie się giełd amerykańskich i zachodnioeuropejskich nie pozostaje bez wpływu na koniunkturę na warszawskim parkiecie. Dzisiejsza sesja po poniedziałkowym „powrocie indeksu Dow Jonesa z dalekiej podróży” (odrobienie niemal 400 pkt straty w ostatniej godzinie handlu) kazała jednak oczekiwać poprawy minorowych ostatnio nastrojów. Optymizmu starczyło jednak na samo otwarcie sesji. Kiedy przed południem gwałtownie zaczęły tracić na wartości indeksy zachodnioeuropejskie w ślad za nimi podążyła i warszawska giełda. Po godzinie handlu pękły istotne techniczne wsparcia na WIGu20, który spadł do 1138 pkt czyli poniżej grudniowych dołków, co jest kiepskim prognostykiem na najbliższą przyszłość, bowiem kontynuacja przeceny może sprowadzić indeks w okolice 1000 pkt. Dalsza część sesji upłynęła w oczekiwaniu na konferencję prasową po posiedzeniu rządu na której wystąpić miał po raz pierwszy publicznie nowy minister finansów. Komunikat o kontynuowaniu dotychczasowej polityki gospodarczej rządu uspokoił
nieco napiętą sytuację na rynku finansowym, choć na giełdzie fajerwerków z tego tytułu nie było.
Prawdopodobnie silniejsza reakcja może nastąpić dopiero podczas następnej sesji, kiedy to swoje opinie przedstawią analitycy. Słabsze otwarcie notowań w USA pomimo niezłych danych o produkcji przemysłowej znowu negatywnie wpłynęło negatywnie na nastroje wśród rodzimych inwestorów w wyniku czego końcówka sesja upłynęła pod dominacją niedźwiedzia.
Pomimo przewagi spadków na rynku nieźle zachowywał się w trakcie dzisiejszej sesji kurs TPSA. Papier ten już trzecią sesję z rzędu zachowuje się nieco silniej od indeksów, choć mankamentem jest ciągle niewielki obrót. Nadal słabo zachowywał się kurs BRE, który do silnej poniedziałkowej przeceny po dniu ustalenia prawa do 10 zł dywidendy dołożył dzisiaj kolejne 3,6% w dół. Spadki przyspieszyły na akcjach Agory po informacji o wcześniejszej sprzedaży 8,5 tys akcji przez jednego z członków zarządu spółki.
