Dzisiejsza sesja na warszawskiej giełdzie była wyjątkowo nudna. Od rana na giełdach europejskich dominowały znaczne spadki. Po dwóch spadkowych sesjach w Stanach Zjednoczonych nastroje globalnych graczy uległy wyraźnemu pogorszeniu. U nas od początku notowań zarysowała się lekka przewaga podaży. Jednak trudno wyciągać daleko idące wnioski – obroty na rynku były bardzo skromne. Dzięki temu nie było powodów do obaw, ze indeks WIG20 spadnie poniżej wsparcia na 1050 punktów. Z drugiej strony bierność strony popytowej sprawiła, że piątkowe minimum na 1073 pkt. stanowiło dziś solidny opór uniemożliwiający poważniejsze odbicie do góry. Sesja nie wniosła nic nowego poza tym, że znaleźliśmy się na nieco niższych poziomach.
Spadek dotknął spółki na całej szerokości rynku. Zniżkował m.in. kurs Telekomunikacji Polskiej, której zaszkodziła informacja o utworzeniu rezerw na kwotę 238 mln złotych. Spadał kurs KGHM, któremu z kolei szkodzi spadająca cena miedzi na giełdach metali. Zniżka Prokomu ( o ponad 3 proc.) to efekt zbliżającego terminu wprowadzenia pracowniczych akcji do obrotu giełdowego.
Przebieg jutrzejszych notowań w dużym stopniu uzależniony jest od zakończenia notowań w USA. Po dwóch sesjach znacznych spadków inwestorzy oczekują możliwego odreagowania. W innym wypadku już niedługo dojdzie do testowania poprzednich minimów, co z pewnością miałoby negatywny wpływ na klimat inwestycyjny na GPW.
