Wygląda na to, że tegoroczny wrzesień na rynku amerykańskim nie będzie stanowił odstępstwa od normy. Po znacznym poniedziałkowym spadku i wtorkowym odbiciu, wczoraj na rynek powróciły mocne spadki. Powodów do tak znacznej przeceny właściwie nie było. No może poza powodami psychologicznymi – obawami o dalszy spadek wartości dolara, o wpływ drożejącej ropy na inflację (wczoraj OPEC dość nieoczekiwanie zdecydował się na obniżenie poziomu produkcji) oraz o wyniki finansowe spółek.
Tylko pierwsza część sesji była względnie spokojna – indeksy oscylowały wokół poziomów wtorkowych zamknięć. Po dwóch godzinach handlu spokój z rynek uleciał i zaczęły się regularne spadki. Do końca sesji nie było już żadnej próby mocniejszego odbicia. Byłoby zresztą o to trudno, bo podaż była wczoraj zdecydowanie aktywniejsza – wzrosły obroty zarówno na NYSE jak i na Nasdaq’u, w obu przypadkach przekraczały średnie miesięczne. W handlu posesyjnym atmosfera się nie poprawiła – AHI wzrosło zaledwie o 0,04%. W sytuacji technicznej doszło do istotniejszych zmian – na wykresach indeksów ukształtowały się wysokie czarne świece potwierdzone obrotami a DJIA i S&P500 przełamały linie półrocznych trendów wzrostowych. Tym samym można założyć, że krótkoterminowy trend zmienił się na spadkowy.
