Pod nieobecność pauzującej Wall Street uwagę rynku przykuły wydarzenia w Azji. Na pozór wzrost o 0,5 % Nikkei sprzyjał graczom oczekującym kontynuacji wczorajszego ruchu cen.
Japoński indeks zyskał jednak dzięki dobrym danym ze strefy makro, co umocniło jena i rykoszetem uderzyło w rynki wschodzące. Złotówka od rana pozostawała pod presją znacząco się osłabiając. Giełdowy parkiet z pewnością podzieliłby los waluty, ale KGH łagodził rynkowe nastroje. Spółka przedstawiła swoje plany inwestycyjne przed jutrzejszym walnym, a że zostały one przyjęte z zadowoleniem to zarówno pochodna jak i indeks wyceniły otwarcie na poziomie wczorajszego "close". Samotny KGH nie był w stanie utrzymać indeksu w rejonie 3600 pkt. w związku z czym WIG20 zaczął oddawać wczorajsze zdobycze. Czynił to jednak przy obrocie zbliżonym do wczorajszego toteż nic dziwnego, że akcja podaży nie była zaczątkiem żadnego poważnego ruchu. Podobny finał miały popołudniowe próby wzrostowe. Marazm pogłębiał się i powoli ostatnią nadzieją graczy na jakąś odmianę była budząca się po długim weekendzie Wall Street. Niestety, a może "stety"
końcówka dnia nie zmieniła niczego w obrazie technicznym rynku. Obroty podsumowujące notowania były bowiem tak niskie, że każde zamknięcie znacząco odbiegające od poziomu 3600 pkt. byłoby przekłamaniem.
Dziś domknięcie luki z 23 maja przekraczało możliwości popytu. Na uwagę jednak zasługuje fakt, iż w trakcie notowań wykres utrzymał się powyżej krótkoterminowej linii trendu wzrostowego, to zaś oznacza, że presja na zmianę 3 tygodniowej spadkowej tendencji nie ustaje.
