Ostatnia przed świętami sesja przyniosła większe zainteresowanie akcjami spółek technologicznych. Indeks Dow Jones spadł 22 pkt, do wartości 10.403 pkt, natomiast Indeks Nasdaq nieoczekiwanie wzrósł o 18 pkt, kończąc sesję na poziomie 1.845 pkt.
Pierwsza godzina sesji wyglądała naprawdę byczo. Indeksy rosły głównie na fali dobrych informacji z gospodarki. Okazało się bowiem, że PKB w IVQ 2001 roku wzrósł aż o 1,7 proc., a nie jak wcześniej oczekiwano o 1,4 proc. Dodatkowo znacznie lepiej od oczekiwań zachowały się marcowe indeksy nastroju. Optymizm menedżerów sektora produkcyjnego z regionu Chicago wzrósł z 53,1 do 55,7, przy prognozach poprawy jedynie do 53,5. Z kolei wskaźnik nastroju konsumentów Uniwersytetu Michigan zanotował wzrost z 95,0 do 95,7, przy oczekiwaniach braku jego zmiany. Wprawdzie gorzej niż prognozowano wypadła liczba nowych podań o zasiłki dla bezrobotnych, pogarszając się z 376 tys. do 394 tys., jednak inwestorzy uznali, że prawdziwą sytuacje na rynku pracy obnaży dopiero przyszłotygodniowa stopa bezrobocia, nie przejmując się zbytnio wczorajszymi danymi.
Obserwując rynek, widoczny był wczoraj również wzrost zainteresowania spółkami technologicznymi. Jest to trochę dziwne, gdyż od poniedziałku rozpocznie się ogłaszanie wyników za IQ 2002 roku, a jak wiadomo to właśnie spółki z sektora nowych technologii odczuły najbardziej ostatnią zapaści koniunktury w USA. Z drugiej strony, może to być efektem window dressing, czyli popularnego podciągania kursów pod koniec kwartału przez zarządzających funduszami. Dobitnym przykładem takich działań wydaje się wczorajszy wzrost Jupiter Networks, pomimo zredukowanej przez spółkę prognozy przychodów w bieżącym kwartale. Podobny zwrot kursu nastąpił na większości blue chipsów – w tym Cisco Systems i Sun Microsystems.
Dziś nie odbędzie się sesja giełdowa na Wall Street. Niemniej jednak ogłaszane będą dane makro. O godzinie 14:30 naszego czasu poznamy dochody i wydatki ludności w USA. Prognozy mówią o wzroście tych pierwszych o 0,2 proc., oraz drugich o 0,5 proc. Oczywiście jeżeli oczekiwania by się sprawdziły, oznaczałoby to poważną poprawę popytu wewnętrznego, który napędza 2/3 gospodarki amerykańskiej. Z drugiej strony, lepsze dane makro mogą w niedalekiej przyszłości wzbudzić obawy o to jak szybko Fed zdecyduje się podnieść stopy procentowe.