We środę inwestorzy w USA doczekali się wyczekiwanej obniżki stóp procentowych (0,5%). Większość ankietowanych analityków liczyła na jedynie 0,25%-wą obniżkę jednak członkowie Federalnej Komisji Otwartego Rynku (FOMC) poszli dalej. Zapewne przyczyniły się do tego ostatnie dane makroekonomiczne które wskazują na postępujące spowolnienie w amerykańskiej gospodarce. Dla przykładu można wyliczyć choćby zmniejszenie liczby zamówień w przemyśle czy jeszcze ważniejszy dla rynku wskaźnik nastrojów konsumenckich, który we wrześniu spadł do najniższego poziomu od 7 lat. Czwartkowe dane Departamentu Pracy USA złagodziły trochę wymowę rosnącego w poprzednich tygodniach bezrobocia. Tym razem w ciągu ostatniego tygodnia liczba nowych wniosków o zasiłek wyniosła 390 tys. w porównaniu do 410 tys. przed tygodniem. Stopy procentowe w Stanach Zjednoczonych znajdują się obecnie na poziomie najniższym od 40 lat (1,25%) i można przypuszczać, że Alan Greenspan (prezes Banku Centralnego USA) niewiele zdziała dokonując dalszych
obniżek ceny kredytu, który już teraz jest bardzo tani. Tak więc nadzieje na pobudzanie gospodarki tą właśnie drogą będą niewielkie. Tymczasem część inwestorów dojdzie do wniosku, że z gospodarką rzeczywiście nie jest najlepiej skoro stopy procentowe zostały obniżone aż o 0,5%. Dlatego już w czwartek byliśmy świadkami spadków indeksów na giełdach Nowego Jorku. nwestorzy w Europie również w czwartek poddali się głębszej przecenie akcji. Powodem wyprzedaży akcji były nie tylko zniżki cen akcji za oceanem ale przede wszystkim rozczarowanie posiadaczy akcji po decyzjach Europejskiego Banku Centralnego i Banku Anglii. Obie szacowne instytucje postanowiły tym razem pozostawić bez zmian dotychczas obowiązujące w krajach Eurolandu stopy procentowe
A co na to rodzimi gracze giełdowi? Październik wbrew statystykom ostatnich lat okazał się być łaskawy dla posiadaczy polskich akcji. WIG20 zyskał w tym czasie 13% a więc osiągnął najlepszy wynik od kilku miesięcy. Ciekawe czy w tej sytuacji, listopad zachowa swój statystyczny optymizm, czy raczej wzorem swego młodszego brata wyłamie się z tradycji. Początek nowego miesiąca zapowiadał się obiecująco. Nowy miesiąc na WGPW rozpoczął się od mocnego uderzenia byków. WIG20 sięgnął 1200 pkt. pokonując istotny opór 1197 pkt. (luka bessy z 11 lipca br). Niestety w ciągu następnych dni było już tylko gorzej. Przełamanie wsparcia na 1162 pkt. paraliżowało poczynania strony popytowej i w konsekwencji nastąpiło przyspieszenie spadków. W dużej mierze byli za to odpowiedzialni inwestorzy posługujący się analizą techniczną, według której droga do 1120 pkt. została otwarta. Oprócz tego na poczynania rodzimych inwestorów miał wpływ jeszcze jeden element. Mowa tutaj o raportach kwartalnych, których publikacja rozpoczęła się
już na dobre w naszym kraju. Niestety w większości z nich nie znajdujemy potwierdzenia tego, że polska gospodarka najgorsze ma już za sobą. Po sesji w poniedziałek słaby wynik przedstawił Pekao. Wyraźny spadek przychodów a zarazem i zysku netto stawia pod dużym znakiem zapytania zrealizowanie tegorocznego zysku netto (1 mld zł). Chociaż zarząd w dalszym ciągu podtrzymuje tą prognozę, to jednak większość analityków jest zdania iż plany te stały się już nierealne.
