Po znacznych wzrostach w USA w piątek indeks WIG20 będący tylko o krok od rekordowych wartości przekroczył je już na otwarciu.
Przed sesją wynik kwartalny opublikował BRE Bank. Okazał się znacznie wyższy od ubiegłorocznego i właściwie zgodny z oczekiwaniami. Ta informacja zapewne pomogła notowaniom innych banków, bo wszystkie duże banki za wyjątkiem BPH zakończyły sesję na plusie.
Wzrost od którego zaczęła się sesja nie był jednak kontynuowany. WIG20 przez całą sesję podążał w bocznym kierunku w wąskim przedziale 3920 - 3935 pkt. Obroty również nie były zachwycające, a nawet można powiedzieć, że były mizerne jak na bicie rekordu wszechczasów. Aktywność na szerokim rynku była również niska tak jak to już ostatnio obserwujemy.
W środę odbędzie się posiedzenie FED w sprawie ewentualnej obniżki stóp procentowych. Wygląda zatem na to, że aktywność rynku zamarła w oczekiwaniu na tę decyzję i reakcję giełd amerykańskich. Opublikowanie wszystkich wyników kwartalnych w USA powinno przynieść pewne ustabilizowanie rynków, ale kierunek ruchu giełd w obliczu kłopotów gospodarki USA nie jest pewny. Pewny zagrożeniem długofalowym jest słabnący dolar. Jest to problem dla budżetu USA.
Reasumując ustanowienie historycznego rekordu WIG20 odbyło się w sposób dosyć nietypowy, bez fanfar, można powiedzieć w pewnym sensie wymuszony. Jednak faktem jest napływanie od jakiegoś czasu na nasz rynek kapitału z zagranicy. Pozostaje tylko pytanie o jego charakter długoterminowy bądź nie i zachowanie giełdy nowojorskiej.