, spośród prawie 15 procent jakimi dysponuje jeszcze rząd. Zrozumiałe obawy dotyczące ceny po jakiej SP będzie skłonny oddać swoje akcje wywołały zaraz po otwarciu solidny spadek kursu przy znacznie zwiększonych obrotach. Instytucje liczące na tańszy odkup w ofercie były głównie stroną podażową, wszyscy ci, którzy na nabycie walorów w ten sposób liczyć nie mogą szukali okazji na zakup na rynku. W ten sposób wszystkie inne wydarzenia, a zwłaszcza publikacje przez spółki wyników kwartalnych zeszły na dalszy plan. Nawet podanie jeszcze przed rozpoczęciem notowań dobrego wyniku przez KGHM, nie znalazło odzwierciedlenia na rynku, gdzie kurs całą sesję tracił systematycznie na wartości by zatrzymać się ostatecznie o ponad 6 procent niżej. Powodu takiego zachowania lubińskiego kombinatu można upatrywać w malejących szansach sprzedaży do końca roku przez spółkę swoich udziałów w Polkomtelu. Podobnie jak powyższe dwie spółki zawiódł cały rynek, który od południa wyraźnie tracił siły, a silna fala wyprzedaży jaka
pojawiła się tradycyjnie pod koniec notowań sprowadziła indeksy WIG i WIG20 ostatecznie 1,63 oraz 2,16 procent poniżej poniedziałkowego zamknięcia.
Oprócz silnie przecenionych m.in. Prokomu, Orbisu i Kęt, po opublikowaniu słabszych wyników wyprzedawano akcje Nordea Bank, Jelfy i Hoopa. Słabsze zamkniecie rynku zwiększa szanse na ponowne testowanie wsparcia, które wyznacza linia trendu wzrostowego, przebiegająca obecnie nieco ponad poziomem 1500 punktów.