Święto i brak sesji w USA w poniedziałek spowodowały spory spadek aktywności inwestorów na pozostałych światowych rynkach akcji, również w Warszawie. Senny handel i niskie obroty utrzymywały się od początku notowań, a większe zmiany cen należały do rzadkości. Brak napływu istotniejszych informacji na rynek skutecznie, bo niemal do końca sesji utrzymywał indeksy w okolicach piątkowych zamknięć.
Ożywienie przyniosła ostatnia cześć notowań, kiedy nieco większe zlecenia kupna m.in. na akcjach TPSA, Pekao i w samym końcu notowań KGHM, wprowadziły nieco ożywienia i pociągnęły WIG20 na dzienne i zarazem trzyletnie szczyty. Podane jeszcze pod rozpoczęciem notowań, nieco lepsze od oczekiwań wyniki w czwartym kwartale Agory oraz zapowiedź jednocyfrowego wzrostu przychodów grupy w bieżącym roku, niezbyt ucieszył inwestorów. Kurs spółki osunął się nawet wciągu dnia niemal o 3 procent. Podobnie z negatywną reakcją spotkała się informacja o możliwych kłopotach Elektrimu z antydatowaniem umów zakupu przez holding akcji ZE PAK w wyniku czego spółka może stracić 50 mln zł. Kurs waloru zanotował gwałtowny, bo sześcioprocentowy spadek zaraz po rozpoczęciu notowań, by jednak ostatecznie odrobić częściowo straty i wrócić powyżej 5 zł. Obok silniejszych TPSA, Pekao i KGHM, który wygenerował na zamknięciu sygnał kupna, błyszczało Rafako, po podpisaniu kolejnego kontraktu. Przed publikacją wyników nieco swój ostatnio
kiepskie notowania zdołał nieco poprawić krakowski Comarch. Przebicie się indeksów na nowe szczyty nie oznacza jeszcze powrotu rynku do dalszych, bardziej zdecydowanych wzrostów. Z ogłoszeniem dalszej części hossy zdecydowanie należy poczekać do potwierdzenia kierunku zwiększonymi obrotami.
