Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

"Sojusz Banków Centralnych" nie pomógł

0
Podziel się:

Informacja ze środy, dotycząca porozumienia Banków Centralnych USA, Kanady, Anglii, Szwajcarii oraz ECB (poparta przez japoński bank centralny), która z założenia miała dobre i pozytywne przesłanie mocno zatrzęsła rynkami.

Informacja ze środy, dotycząca porozumienia Banków Centralnych USA, Kanady, Anglii, Szwajcarii oraz ECB (poparta przez japoński bank centralny), która z założenia miała dobre i pozytywne przesłanie mocno zatrzęsła rynkami.

Pierwsza reakcja była bardzo pozytywna, jednak późniejsze wydarzenia (przebieg sesji w USA) pokazały, iż inwestorzy nie są w stanie poradzić sobie z interpretacją tego wydarzenia. Początkowa euforia przerodziła się w spadki i duże wahania, które w dniu dzisiejszym przeniesione zostały na rynki europejskie. W ślad za przeceną na rynkach azjatyckich już początek sesji wypadł na minusie, i przez kilka godzin wydawało się, iż poruszać się będziemy na niższych poziomach, ale w trendzie bocznym.

Z upływem czasu przebieg sesji był jednak coraz mniej optymistyczny, a rynki pogrążyły się w spadkach. Silnie były dziś wyprzedawane akcje banków - Pekao SA i PKO BP - w przypadku pierwszego największy obrót na rynku, przy umiarkowanym spadku, w przypadku drugiego - aż 3 procentowa przecena. Sesja kończy się na sporym minusie, choć w samej końcówce zwolennicy pozytywnego "window dressing" dali o sobie znać, albowiem miesiąc i rok jeszcze się nie skończyły. Wielu inwestorów zdaje sobie sprawę, iż "papierowe zyski" będą w bieżącym kwartale wyjątkowo ważne, szczególnie na rynku amerykańskim. To, co będzie się działo po nowym roku jest teraz bardzo odległą perspektywą.

Czwartek okazał się dniem pełnym danych - szczególnie z rynku amerykańskiego. O Ile podany przez GUS wzrost inflacji w Polsce nie dziwi, choć może był ona lekko wyższa od oczekiwań, o tyle skokowy wzrost PPI w USA już może niepokoić (3,2 procenta, wobec prognozy 1,5). W USA wzrosła również sprzedaż detaliczna w listopadzie. Ryzyka inflacyjne w USA, zatem przyśpieszają. Można zaryzykować stwierdzenie, że FED ratując rynek hipoteczny, kolejnymi obniżkami stóp tylko przykłada rękę do wzrostu inflacji, wybierając mniejsze zło, jakim jest odciążenie amerykańskich gospodarstw domowych.

W długim terminie jest to bardzo ryzykowna dla gospodarki polityka, która może doprowadzić do jeszcze większego rozchwiania. Z drugiej strony, jeśli intencją jest zmniejszenie realnych obciążeń kredytobiorców w USA, idea ma swoje drugie dno. Wyższa inflacja i jednoczesne zamrożenie rat części kredytów (porozumienie Prezydenta USA z największymi bankami komercyjnymi w USA z poprzedniego tygodnia) plus niższe stopy procentowe, będą w sumie powodować, że realne obciążenia związane z ich spłatą będą się zmniejszać. Z tego punktu widzenia wyższa inflacja byłaby ratunkiem a nie przekleństwem.

Dodatkowo, niższe stopy w USA to słabszy dolar, co powoduje, że gospodarka amerykańska będzie mieć kolejnego sprzymierzeńca w walce z kryzysem - coraz bardziej opłacalny eksport. Wszystko to może nieco podważać reguły tradycyjnej ekonomii, ale tak jest wszak nauką, która podlega ewolucji, więc być może czas przygotowywać się na nowe trendy i korelacje zjawisk.

giełda
komenatrze giełdowe
dziś w money
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
Dom Maklerski BOŚ
KOMENTARZE
(0)