Na razie w świetle danych makro wychodzi na to, że ubiegły tydzień był tylko korektą trendu spadkowego. Indeksy obsuwają się już drugi dzień z rzędu, po tym jak ważny indeks ISM w sektorze wskazał na recesję.
Usługi, które stanowią grom amerykańskiego PKB, właśnie zaczęły się kurczyć. Taki właśnie odczyt pokazał indeks ISM, którego styczniowa wartość niespodziewanie wyniosła 41,9 pkt. To ogromna niespodzianka dla analityków, którzy spodziewali się ok. 53 punktów. Dla przypomnienia - jeszcze w grudniu indeks ten wynosił 54,4 punkty. To najniższa wartość od października 2001 r., a ostatni raz gdy indeks znalazł się poniżej 50 pkt. to marzec 2003 roku.
Spadły indeksy: aktywności przedsiębiorców (-12,5 proc.), liczby nowych zamówień ( spadek o 10 proc.) czy zatrudnienia (prawie 8 proc.).
Oficjalnie na strategicznym dla amerykańskiej gospodarki rynku usług mamy recesję. Znamienny jest również fakt, że indeks znajduje się dużo poniżej granicznego poziomu 50 punktów. Na dodatek - indeks PMI w sektorze wytwórczym już w grudniu wskazał na recesję. Tym samym obie gałęzie gospodarki USA kurczą się.
Ta bardzo niedobra dla rynku akcji wiadomość przełożyła się na spadki indeksów. Po niecałej godzinie handlu Dow Jones spadał o 1,61 proc., S&P 1,66 proc. a Nasdaq 1,23 procent.
Gorzej jednak, że recesja nie dotyczy już tylko USA. Podany dziś indeks PMI także w sektorze usług w Eurolandzie wyniósł 50,6 pkt. czyli znajduje się blisko granicy recesji.
Zawiodły dziś także wyniki spółek, m.in. BP. Zysk netto w IV kw. spadł o 24 proc. Spółka wypracowała małe marże rafineryjne, które spowodowały, że głównie w dywizji USA firma zanotowała 1,3 mld dol. straty. BP nadal chce się restrukturyzować - w minionym kwartale koszty tego procesu wyniosły 350 mln dol., a przez cały 2008 r. mają wynieść miliard. Spółka chce zwolnić 5 tys. pracowników, a 9 tys. stanowisk oddać we franczyzę.
Dzisiejsze dane dla rynku akcji oznaczają że, że tak dobry ubiegły tydzień był tylko korektą w spadkach, które jeszcze (półrocze?) potrwają. Zauważmy, że giełdy recesję tradycyjnie zaczęły dyskontować wcześniej, co implikuje, że zakupy będzie trzeba poczynić nieco wcześniej niż będą wskazywać na to dane makro.
ZOBACZ TAKŻE: