Notowania w USA rozpoczęły się lekko na plusie, jednak od samego początku zaznaczyła się wyraźna przewaga podaży. Nastroje popsuły kiepskie dane makro, a zwłaszcza znacznie wyższy od oczekiwań deficyt handlowy w grudniu (44,2 mld U$) oraz wyraźny wzrost wskaźnika PPI za styczeń (1.6%). Dołożyły się do tego nienajlepsze informacje z rynku pracy – tygodniowa liczba wniosków o zasiłki dla bezrobotnych wzrosła powyżej 400 tys. Tradycyjnie w ostatnim czasie żywe były też obawy o wybuch konfliktu w Iraku, które wzmacniały negatywny sentyment na rynku.
Najsłabsze były pierwsze godziny handlu, kiedy zarówno DJIA, jak i Nasdaq wyraźnie traciły. Znacznie gorzej prezentował się pierwszy z nich, który na zamknięciu spadł 1.1%. W przypadku Nasdaq’a sytuację uratował Merrill Lynch podwyższając rekomendacje dla spółek z sektora półprzewodników. Dzięki temu zwyżkowały takie walory jak Intel, Applied Micro Circuits, czy Semtech. Nie pozostało to bez wpływu na inne papiery rynku technologicznego – wzrosły między innymi ceny Della i Hewlett-Packard. Dzięki temu rynek technologiczny zachowywał się stosunkowo spokojnie, a Nasdaq Composite stracił zaledwie 0.2%. Dziś istotne mogą okazać się dane o inflacji na poziomie konsumentów (CPI), choć jeśli jakimś wyznacznikiem może być PPI to wczorajsze dane nie napawają optymizmem.