Ostatecznie WIG20 zamknął dzień na poziomie o 3,2 % niższym niż w piątek. Poziom 1500 pkt jak na razie ocalał, choć zapas jest już naprawdę znikomy. Gwałtowna zniżka chyba nieco zaskoczyła inwestorów. Kursy kilku największych i najcięższych spółek spadły o około 4-5 %. Tak głęboka skala zniżki zaczyna z pewnością budzić wątpliwości wśród byków. Pozostał co prawda jeszcze jeden bastion w postaci wspomnianego wyżej oporu, ale jego obrona może sporo kosztować. Dynamika spadków każe zachować ostrożność w podejmowaniu decyzji o zakupie akcji. Okazja w postaci głębokiego spadku ceny może okazać się bardzo krótkotrwała. Kolejne sesje przynoszą zazwyczaj kontynuację tendencji.
Ważną kwestią związaną z mocnym poniedziałkowym spadkiem jest pytanie o jego przyczyny. Wydają się być one dość złożone. Nie było jednej informacji, która mogła spowodować nagłe załamanie się rynku. Przyczyna była jak to zwykle nieco bardziej złożona. W głównej mierze złożyły się na to pogarszające się nastroje na świecie, które blokowały aktywność i naszego rynku. Rynek krajowy od kilku sesji przejawiał objawy marazmu, co było po części reakcją na przedłużające się wahania boczne indeksu. Sezon wyników finansowych, z którym wiązano pewne nadzieje na powrót hossy właśnie minął. Pomimo solidnych dokonań wielu spółek, w tym największych blue chipów, reakcja naszego rynku na te informacje pokazywała jak daleko jesteśmy od rynku byka i jak dalece nastroje uległy pogorszeniu. Dodatkowo zapędy kupujących studził fakt, że poziom 1600 pkt próbowaliśmy sforsować kilkukrotnie i to niestety bez większych sukcesów. Wygląda więc na to, że w poniedziałek powstał klimat odpowiedni do tego, aby wyrazić wszystkie
wątpliwości. Dalsze zachowanie rynku uzależniam od testu poziomu 1500 pkt, ale większe prawdopodobieństwo należy raczej przypisywać opcji kilkutygodniowego pogorszenia koniunktury.