Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
oprac. DSZ
|
aktualizacja

1,5 mln Polaków może czekać pułapka. "To bardzo groźne"

95
Podziel się:

Średnia miesięczna pensja prowadzącego jednoosobową działalność gospodarczą to 3,2 tys. zł netto. Właściciel mikrofirmy zarabia zatem mniej niż wynosi średnia krajowa - wylicza prof. Jerzy Cieślik z Akademii Leona Koźmińskiego. Jednoosobowych firm, tzw. solistów, w ciągu 10 lat przybyło ponad 400 tys. do obecnie 1,5 miliona. Niestety, zdaniem ekonomisty w związku z rosnącymi kosztami może czekać ich "pułapka", a sytuacja jest bardzo groźna.

1,5 mln Polaków może czekać pułapka. "To bardzo groźne"
Samozatrudnieni mogą mieć problem w dobie poważnego spowolnienia gospodarczego (via Getty Images, Artur Widak)

Prof. Jerzy Cieślik, dyrektor Centrum Przedsiębiorczości w Akademii Leona Koźmińskiego (ALK) przeanalizował dane Głównego Urzędu Statystycznego dot. wielkości firm nad Wisłą w latach 2011-2020, zatrudnienia w mikrofirmach, wynagrodzenia pracowników i dochodów właścicieli. Mikroprzedsiębiorstwa to jedna z najgorzej przebadanych i najbardziej zróżnicowanych grup przedsiębiorców w Polsce.

Mikroprzedsiębiorstwa w Polsce czeka pułapka? Niepokojące wyniki badań

Ekonomista ocenia, że sytuacja gospodarcza, spowodowana m.in. wojną w Ukrainie, dla wielu biznesów stanie się swoistą "pułapką". Dlaczego? Jego zdaniem znaczna liczba mikrofirm już boryka się z szybko rosnącymi kosztami, a nie wszyscy zdołają nakłonić klientów, żeby płacili więcej za usługi i produkty.

Równocześnie rekompensaty kosztów oczekują też pracownicy. Przy małej skali działania i niskiej rentowności te bodźce mogą być dla mikroprzedsiębiorstw "bardzo groźne". Ucieczkę stanowiłoby tylko zwiększenie skali funkcjonowania i przejście do klasy małych firm, czyli zatrudniających 10-49 osób. Jednak wielu właścicieli nie będzie w stanie przeprowadzić takiej zmiany.

Jednoosobowe firmy stanowią obecnie w Polsce dwie trzecie wszystkich podmiotów gospodarczych. Mikrofirm zatrudniających 2-5 osób jest ponad pół miliona, od 6-9 - blisko 140 tysięcy. Małych podmiotów jest prawie 50 tys., średnich firm mamy blisko 15 tysięcy, natomiast dużych - niespełna 4 tysiące.

- Za kilka lat "soliści" będą stanowili w całym krajobrazie biznesowym nawet 75-80 proc. - szacuje prof. Jerzy Cieślik. Ale jest z nimi poważny problem.

Solowe biznesy mniej produktywne i mniej opłacalne od większych

Zdaniem prof. Cieślika, jednoosobowe firmy zwykle nie planują znaczącego rozwoju i zatrudniania pracowników, a także są mniej produktywne od większych mikroprzedsiębiorstw.

Co więcej, prowadzący podobne działalności bardzo mało zarabiają. Z danych GUS-u wynika, że to średnio 4,8 tys. zł brutto miesięcznie, a zatem mamy do czynienia z kwotą niższą od średniej krajowej pensji, która sięga 5,2 tys. zł. Swojego czasu w mediach na ten temat powstała cała dyskusja.

Niemniej, w ocenie eksperta ALK, z tych danych, poza konstatacją, że sytuacja "solistów" jest zła, a rosnące koszty, inflacja oraz ceny energii mogą jeszcze bardziej ich pognębić, należy wysnuć jeszcze inny wniosek w kontekście polityki gospodarczej państwa.

– W ostatnich latach paleta ulg podatkowych dla osób, które zakładają jednoosobową działalność gospodarczą została znacznie rozbudowana. Dane pokazują jednak, że zachęcanie do podejmowania niskoproduktywnej działalności, przez ulgi w płaceniu podatków i danin na ZUS, to błąd. Podobne wsparcie miałoby sens przy wysokim bezrobociu, tymczasem jest ono rekordowo niskie, a już działające średnie i duże firmy nie mogą znaleźć pracowników. Warto pamiętać, że praca w większej organizacji w porównaniu do działalności solowej daje 2-4-krotnie wyższą produktywność – przekonuje ekonomista i akcentuje, że nadmiernie rozbudowany i preferowany podatkowo sektor mikrofirm, a zwłaszcza "solistów", jest zagrożeniem dla ogółu przedsiębiorstw.

– Rozsądne byłoby zachęcanie, szczególnie średnich firm, zatrudniających od 50 do 250 osób, do zatrudniania dzisiejszych freelancerów. Równolegle należy wspierać rozwój jakościowego segmentu "solistów" świadczących profesjonalne, wysokodochodowe usługi. Powinny temu służyć specjalistyczne szkolenia z pozyskiwania klientów i utrzymywania z nimi relacji, zarządzania projektami oraz wykorzystywania narzędzi informatycznych w prowadzonej działalności - tłumaczy prof. Jerzy Cieślik.

Mały. Szkoda, że nie średni

Polski Instytut Ekonomiczny, czyli publiczny think tank gospodarczy, w swoich opracowaniach wskazywał, że przejście zatrudnionego z mikrofirmy do dużej zwiększa jego produktywność średnio o 300 proc.

Polskie mikrofirmy są mało produktywne i rzadko skalują swoją działalność. Są również o 10 pkt. proc. mniej wydajne w porównaniu do analogicznych przedsiębiorstw z państw Grupy Wyszehradzkiej. W stosunku do średniej dla państw OECD różnica ta wynosi już 25 pkt. proc. - czytaliśmy w opracowaniu raportu PIE.

PIE wskazał również, że mikrofirmy w 2019 r. odpowiadały za 29 proc. polskiego PKB, a zatrudniały przy tym 34 proc. wszystkich pracujących Polaków.

"Soliści" wybierają wolność i niższe składki

Niskie dochody mikroprzedsiębiorców mogą wyglądać zagadkowo, bo przecież mogliby wybrać lepiej płatną pracę w większych firmach. Ekonomista tłumaczy jednak te decyzje czynnikiem psychologicznym. – Działalność na własną rękę daje pewien bonus w sferze ogólnego dobrostanu z racji posiadanej autonomii i braku odgórnych poleceń, który to bonus rekompensuje obniżkę dochodów - twierdzi.

– Ale nie bez znaczenia są także motywy ekonomiczne. W wielu krajach, w tym w Polsce, klin podatkowo-składkowy jest znacznie wyższy dla pracowników etatowych w porównaniu do osób prowadzących działalność gospodarczą i w efekcie ci ostatni mają wyższe dochody "na rękę" - wyjaśnia.

Ekonomista zaznacza, że Polska nie jest wyjątkiem. Rosnący udział przedsiębiorstw jednoosobowych stanowi charakterystyczną cechę dla większości krajów rozwiniętych. W Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii tego typu firm działa już ponad 80 proc. w skali ogółu. W Polsce to około 70 proc., dziesięć lat wcześniej wskaźnik wynosił 60 proc.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(95)
Konstruktor
2 lata temu
Jestem w stanie zaprojektować o wiele więcej na jdg aniżeli w jakiejś firmie. O dochodach nawet nie chce mówić. Ci wszyscy eksperci są nikompetentni. Umowa o prace nie gwarantuje niczego. Zawsze mogą zwolnić. Nie jestem przywiązany do jednej firmy, wszystko na w miarę partnerskich zasadach
Boże
2 lata temu
chroń nas od takich mędrców. Wylać go z uczelni, odciąć od układów i zobaczymy jak poradzi sobie w naszej gospodarczej przestrzeni. Człowiek, który nigdy nie był odpowiedzialny finansowo przed swoimi pracownikami g...o wie o cudownych reformach, fundowanych przedsiębiorcom co dwa lata. Banda rządzących tnie gałąź na której siedzi. Chyba, że pragnie wprowadzić komunizm.
Lech Kaczyńsk...
2 lata temu
I niech mi ktoś powie że morawiecki nakładając Polski ład na Polskę firmy nie zagraniczne bo one mają pełno furtek w wprowadzaniu pieniędzy nie jest zdrajca narodu polskiego
ObywatelkaK
2 lata temu
Nierzetelne badania i nie do końca słuszne wnioski. Np. nikt nie wspomina, że ta legendarna wydajność w dużych firmach opłacona jest wypaleniem zawodowym korpoludków już po kilku latach, a w małych firmach ludzie żyją jak w rodzinach, wśród przyjaciół. Może rozmawiając przy kawce obniżają wydajność, ale często zapobiegają depresji, samotności i pracują w jednej firmie po kilkadziesiąt lat. A to zysk nie tylko dla zdrowia i funkcji społecznych, ale finalnie też dla gospodarki. Ale żeby to pojąc, nie wystarczy bada tylko wąski aspekt problemu... Trzeba być inteligentnym naukowcem, a nie technicznym wyrobnikiem....
rentowny
2 lata temu
Ekonomiści powinni mieć ustawowy zakaz korzystania z pieniędzy budżetowych.
...
Następna strona