Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
oprac. MAB
|
aktualizacja

Afera wokół prezentu ślubnego dla wiceministra. Importer ciągników zabrał głos

Podziel się:

Od wielu dni głośno o oryginalnym prezencie ślubnym, jaki dostał od brata wiceminister rolnictwa. Chodzi o ciągnik rolniczy o wartości ok. 1,5 mln zł. Dealer upublicznił wideo z przekazania prezentu. W sieci zawrzało. Wiceminister musiał się tłumaczyć. W piątek John Deere Polska, importer ciągników, opublikował w tej sprawie oświadczenie.

Afera wokół prezentu ślubnego dla wiceministra. Importer ciągników zabrał głos
Afera wokół prezentu ślubnego dla wiceministra Norberta Kaczmarczyka przetaczała się przez media kilka dni. Pod koniec tygodnia głos zdecydował się zabrać importer ciągników (East News, Beata Zawadzka)

Wszystko zaczęło się kilka dni temu. Na jaw wyszły zdjęcia i wideo z wesela wiceministra rolnictwa Norberta Kaczmarczyka z Solidarnej Polski, które odbyło się z wielką pompą.

"Pół tysiąca gości, a wśród nich najważniejsi politycy, kilkumetrowa biała limuzyna hummer, koncert Bayer Full i wyjątkowy prezent ślubny od brata – ciągnik John Deere 8R 340 za 1,5 mln zł. Kluczyki do traktora wręczył dealer John Deere, nagrywając przy tym klip reklamowy z wiceministrem w roli głównej" – opisywał dziennikarz Wirtualnej Polski Szymon Jadczak.

Afera z ciągnikiem. Wiceminister: nie mogłem nikomu zakazywać nagrywania

Wiceminister w wydanym oświadczeniu wskazał, że padł ofiarą ataku politycznego. Odnosząc się do nietypowego ślubnego prezentu, stwierdził, że "tak jak wielu polskich rolników, nasza rodzina woli inwestować w nowoczesny sprzęt" i poinformował, że nie wiedział o tym, że moment przekazania ciągnika będzie nagrywany.

"Trzeba podkreślić, że to brat wyraził zgodę na film, ponieważ to formuła promocyjna firmy sprzedającej, stosowana u wszystkich jej klientów. Nie wiedziałem, że brat udostępni mi w użytkowanie ciągnik, więc jako osoba publiczna nie mogłem też nikomu zakazywać nagrywania" – tłumaczył polityk w czwartek, 25 sierpnia, w poście na Facebooku.

Importer zabiera głos w sprawie

Dzień później głos zdecydowała się zabrać firma importująca ciągniki marki John Deere.

"[...] w mediach ukazują się publikacje dotyczące uroczystego przekazania ciągnika marki John Deere przez jednego z dealerów – firmę Wanicki Agro – podczas prywatnego wydarzenia, w którym uczestniczył nabywca maszyny. W związku z tym, że w licznych publikacjach pojawiają się nieścisłości i wątpliwości, postanowiliśmy odnieść się do nich w tym oświadczeniu" – zaczyna firma.

Dalej czytamy m.in., że John Deere Polska, która działa w Polsce od ponad dwóch dekad, "nie angażuje się z działania polityczne, a w szczególności udział w kampaniach wyborczych i występy w reklamach wyborczych".

Nie współpracowaliśmy, nie współpracujemy i nie będziemy współpracować z przedstawicielami żadnej partii politycznej. Budząca wątpliwości obecność maszyn marki John Deere w filmach wyborczych polityków wielu opcji wynika najczęściej z decyzji ich posiadaczy – rolników, którzy mają prawo do wykorzystywania zakupionego przez siebie sprzętu według swojego uznania. Jako importer maszyn nie mamy wpływu na ich decyzje – poinformowała firma.

W oświadczeniu precyzuje też, że "jest importerem sprzętu marki John Deere, który następnie kupowany jest przez dealerów".

"To właśnie dealerzy prowadzą działania sprzedażowe i promocyjne na swoich terenach odpowiedzialności i dbają o obsługę posprzedażową klienta. W tym konkretnym przypadku w organizację uroczystego przekazania maszyny zaangażowała się jako jej sprzedawca firma Wanicki Agro" – wyjaśnia importer.

Na temat ciągnika i nagrania, które wywołało tak gorące komentarze, wypowiedział się też wspomniany wyżej dealer, czyli firma Wanicki Agro. "Film opublikowany na firmowym kanale spółki był nagrywany jawnie, przy aktywnym udziale osób odbierających ciągnik, co jest wprost widoczne na udostępnionym materiale. Osoby wyraziły na to zgodę, co jest widoczne na nagraniu" – oświadczyła firma w e-mailu przesłanym portalowi onet.pl.

Jak ustalili dziennikarze Wirtualnej Polski, afera wokół prezentu dla wiceministra i nagrania wideo zaniepokoiła polityków PiS. – Jeśli z hucznego wesela wiceministra zrobi się kolejny temat pod tytułem: "arogancja władzy", to będzie problem – powiedział jeden z nich. Ale są też inne głosy. – Ok, było huczne wesele, ale to rodzinne sprawy. Jak rodzina ma pieniądze, dlaczego ma nie zrobić fajnej imprezy? – stwierdził inny polityk PiS, którego cytuje WP.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl