Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
aktualizacja

Koronagranica dzieli Polaków i Niemców. Zapomniani przygraniczni pracownicy

2
Podziel się:

Narzucony odgórnie mieszkańcom miast i miasteczek przygranicznych obowiązek odbycia przez osoby przekraczające granicę Polski w związku z pracą w krajach sąsiednich 14-dniowej kwarantanny odbił się szerokim echem i doprowadził do uzasadnionych protestów i manifestacji - pisze dla money.pl adwokat Alicja Wasielewska.

Koronagranica dzieli Polaków i Niemców. Zapomniani przygraniczni pracownicy
(money.pl)

Decyzja rządu o zamknięciu małego ruchu transgranicznego dla mieszkańców Zgorzelca, Cieszyna, Słubic i szeregu innych miejscowości przygranicznych bezpośrednio i pośrednio dotknęła transgranicznych pracodawców, przedsiębiorców, pracowników i członków ich rodzin. I choć rząd oficjalnych statystyk związanych ze skutkami wprowadzenia nakazu kwarantanny dla pracowników przygranicznych nie publikuje, można przypuszczać, że dotkliwe i często nieodwracalne konsekwencje już odczuły setki tysięcy osób. Należy założyć, że skutki tego rozstrzygnięcia dostrzegalne będą jeszcze przez długi czas. Czy sytuacji tej można było uniknąć?

Następstwa zamknięcia ruchu przygranicznego uderzają w pracowników, dla których codziennością było przekraczanie granic Polski, by dostać się do miejsca pracy oddalonego nierzadko o dystans krótszy niż pokonywany przez warszawiaka przeprawiającego się z jednego brzegu Wisły na drugi. Zatrudnieni za granicą pracownicy hut, kopalni, fabryk, firm budowlanych czy warsztatów, gotowi i chętni do pracy, zostali postawieni przed dylematem – zostawić rodziny i pracować czy zostać w kraju, nierzadko bez środków do życia i z perspektywą braku dalszego zatrudnienia. Żadna odpowiedź nie była jedyną słuszną i każda doprowadzała do ludzkich dramatów. Jeśli nawet pracownicy decydowali się na rozłąkę z rodziną, musieli zmierzyć się z koniecznością znalezienia noclegu, co w praktyce było nierzadko niemożliwe z uwagi na wprowadzone ograniczenia, którymi dotknięta została branża hotelarska. Jeżeli natomiast zostawali w kraju, stawali przed realnym widmem biedy, niespłaconych kredytów, rosnącego zadłużenia.

Co znamienne, regulując sytuację transgraniczną, rząd polski pominął uwzględnioną chociażby przez rząd niemiecki unijną rekomendację, by państwa członkowskie nie zapobiegały przekraczaniu granic przez pracowników przygranicznych i ustanowiły wolne od obciążeń procedury w celu płynnego przekraczania granic. Zredukowanie aktywności zawodowej tysięcy pracowników, pomimo ich zatrudnienia w sektorach dozwolonych i nieobjętych ograniczeniami przepisów rozporządzenia, jawiło się więc jako całkowicie nieuzasadnione.

Efekty rozstrzygnięcia rządu odczują dotkliwie również przedsiębiorcy i pracodawcy. I tak już nadwątloną przez sytuację związaną z pandemią pozycję tych podmiotów dodatkowo jeszcze pogorszył tzw. kryzys graniczny. Szereg pracodawców, pozbawionych rąk do pracy, nie mogło bowiem utrzymać ciągłości prowadzenia działalności gospodarczej czy produkcji. Konieczne stały się więc redukcje zatrudnienia. Przedsiębiorcy mieli i w perspektywie najbliższych miesięcy mieć będą problemy z wywiązywaniem się z zaciągniętych zobowiązań i realizacją kontraktów, a w konsekwencji z zachwianiem płynności finansowej.

W pamięci mieć przy tym należy, że ci, nierzadko obciążeni kredytami, leasingami, licznymi zobowiązaniami publicznoprawnymi, mogą liczyć na niewystarczającą w kontekście realnych potrzeb pomoc ze strony państwa. Znamienne jest również, że skutki kryzysu granicznego dotkną nie tylko jednostki. Rzutować będą one na cały obszar przygraniczny, co może doprowadzić niewątpliwie do zmniejszenia konkurencyjności tych podmiotów względem podmiotów z innych regionów kraju, a w konsekwencji rodzić widoczne dysproporcje i spowolnienie rozwoju gospodarczego tej części Polski.

Jako jedyne słuszne w kontekście powyższego rozwiązanie jawi się wyłącznie natychmiastowe przywrócenie małego ruchu granicznego dla pracowników transgranicznych i wyłączenie ich z obostrzeń związanych z przekraczaniem granicy. Przy całkowitym zrozumieniu sytuacji związanej z pandemią koronawirusa, obostrzenia graniczne dla osób codziennie przekraczających granicę w celach zawodowych pozbawione są waloru słuszności i zasadności. Nie sposób bowiem dopatrzyć się jakiegokolwiek racjonalnego uzasadnienia dla różnicowania sytuacji kierowców w transporcie nieobjętych obowiązkiem 14-dniowej kwarantanny pomimo przekraczania granic w stosunku do pracowników przygranicznych. Pojawiająca się na horyzoncie decyzja o przywróceniu małego ruchu granicznego z Niemcami i Czechami jest niewątpliwie konieczna, lecz zdecydowanie spóźniona.

Autor: adwokat Alicja Wasielewska, partnerka w kancelarii Walczak Wasielewska Adwokaci.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(2)
kronus1968
4 lata temu
Przywrocenie ruchu miedzy panstwowego jest tylko wtedy uzasadniony gdy wrescie zwalczymy zaraze jaka ogarnela Polske . Wymuszanie na rzadach ruchu przygranicznego to najwieksza bzdura jak moga zrobic wlade polskie .Sytuacja ekonomiczna nie moze byc brana pod uwage w sytuacji gdy istnie zagrozenie zycia obywateli .Aporuwnywanie sie z kierowcami ktorzy to narazaja swoje zycie worzac towary jest nie wlasciwe i niestosowne .W sumie virus pomoze nam polakom bo moze wrescie zacznal nas doceniac i szanowac wszedzie gdzie nas zabraklo.
Maxber
4 lata temu
Kierowca ciężarówek stanowią większe zagrożenie niż mały ruch graniczny. Jeżdżące po całej Europie przez 3 tyg równie do Italii, Hiszpanii. Jedyny ich środek to częstotliwości płyn do szyb. Stanowiące olbrzymiej niebezpieczenstwao