Od 1 lipca, nie bez problemów, pojawiła się w Polsce konkurencja dla Telekomunikacji Polskiej na rynku połączeń międzymiastowych. W nocy z soboty na niedzielę do sieci dotychczasowego monopolisty przyłączono poprzez punkty dostępowe Niezależnego Operatora Międzystrefowego, który rozpoczął w ten sposób oferowanie swoich usług.
Do końca nie było wiadomo czy NOM będzie mógł rozpocząć świadczenie usług. TP S.A. ugięła się ostatecznie pod presją mediów i groźbą kary za niewykonanie decyzji szefa URT. Monopolista mógł zapłacić nawet 440 mln zł kary.
Jak powiedział K.pl Marcin Gruszka, ciągle występują jeszcze problemy z poprawnym działaniem systemu. Nie wszystkie spośród 6 tys. central telefonicznych TP S.A. były przygotowane do nowej sytuacji. W niektórych miejscach działa jeszcze stary sposób wybierania połączenia, jak na Woli. Zdarza się też, że działa tylko prefix TP S.A.
Przedstawiciele NOM-u są jednak optymistami. Ich zdaniem Telekomunikacja Polska stara się usuwać zaistniałe problemy.
NOM oferuje tańsze połączenia od TP S.A. W dni robocze, między godz. 8.00 a 18.00 za minutę trzeba zapłacić 49 gr. brutto, a wieczorem opłata spada do 24 gr. W dni wolne NOM każe sobie płacić odpowiednio 37 i 24 gr.
Z kolei TP S.A. żąda do godz. 18.00 - 54 gr. brutto za minutę połączenia, a w godzinach wieczornych taryfa spada do 27 gr. W dni wolne opłata wynosi odpowiednio 40 i 27 gr.
NOM przygotowuje dużą kampanię reklamową promującą prefix 1044. Wydaje się, że trudno będzie nowym operatorom zaistnieć w świadomości klientów, którzy już od dłuższego czasu bombardowani są reklamami TP S.A., informującymi o prefixie 1033. Nowym operatorom łatwiej będzie przekonać klientów do zapamiętania nowych cyfr, jeśli będzie to niosło widoczną oszczędność w rachunkach telefonicznych.