Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Konrad Bagiński
Konrad Bagiński
|

Superliga okrzyknięta "obrzydliwą", "chciwą", "cyniczną". Wielka awantura o wielką kasę w piłce nożnej

48
Podziel się:

12 europejskich klubów piłkarskich ogłosiło powstanie futbolowej Superligi. Nikt nie ma wątpliwości, że klubom chodzi o pieniądze. Ale i tak długo nie dogonią NBA czy NFL - są za nimi daleko w tyle.

Superliga okrzyknięta "obrzydliwą", "chciwą", "cyniczną". Wielka awantura o wielką kasę w piłce nożnej
Superliga może zmieść dotychczasowe rozgrywki w piłce nożnej w niepamięć. Fotp: ALESSANDRO DELLA BELLA (PAP)

Nowa separatystyczna Superliga już jest nazywana cynicznym skokiem na kasę. "Obrzydliwe", "chciwe" – te słowa naprawdę pojawiają się w komentarzach w europejskich mediach. Już dziś Superliga proponuje swoim członkom 3,5 miliarda euro do podziału. Dla porównania - UEFA wszystkim klubom z Europy daje łącznie 2,5 miliarda euro rocznie.

Superliga może się stać maszyną do zarabiania gigantycznych pieniędzy, o ile oczywiście przetrwa i zacznie ustalać własne zasady. A to nie jest wcale pewne, bo na razie musi się zmierzyć z ogromną krytyką ze strony władz piłkarskich federacji, rządów poszczególnych krajów, organów Unii Europejskiej i milionów fanów.

Zobacz także: Rewolucja w futbolu. Powstanie Superliga. "Dla klubów takich jak Legia czy Lech to odcięcie od całego mainstreamu"

UEFA - europejska federacja piłkarska, odpowiadająca za klubowe rozgrywki na naszym kontynencie, grozi rozłamowcom wyrzuceniem ich z organizacji. FIFA, czyli światowa organizacja, wydała ostrożniejsze oświadczenie, w którym wzywa do jedności i dialogu.

- Czysto teoretycznie – choć brzmi to na razie jak science fiction – "rozłamowcy" z Superligi mogą zostać wykluczeni z rozgrywek przez FIFA. A wtedy będą mogli ustalać własne zasady gry w piłkę. Już dziś wiadomo, że najmłodsze pokolenia mają problem z oglądaniem 90-minutowego meczu, potrzebują większej interaktywności – mówi Marek Wawrzynowski, dziennikarz serwisu SportoweFakty.wp.pl w rozmowie z money.pl.

Superliga mogłaby – na razie oczywiście w teorii – wprowadzić np. trzy tercje po 20 minut zamiast dwóch połówek po 45 minut, robić przerwy na reklamy w trakcie meczu, zlikwidować pojęcie spalonego. Nie nazywałoby się to piłką nożną, ale mogłoby lepiej na siebie zarabiać.

Nową grę można byłoby porównać na przykład do rozgrywek NFL. Ich finał, czyli Superbowl, jest naszpikowany przerwami reklamowymi. Telewizje wymagają, by wystarczyło ich na wciśnięcie ponad 80 spotów, z których każdy trwa 30 sekund. W "nowej piłce" coś takiego byłoby możliwe.

I może to nie być science fiction, bo jak donosi Sky News, w Superligę chce zainwestować amerykański JP Morgan - wykłada 5 miliardów dolarów. W USA doskonale wiedzą, jak zarabiać na wydarzeniach sportowych - liga NFL przed pandemią zarabiała równowartość 12 mld euro, NBA - 7,7 mld euro. UEFA z Ligi Mistrzów wyciągnęła "jedynie" 4 mld euro. Więcej zarobiła choćby brytyjska Premier League - 6 miliardów euro.

Adam Pawlukiewicz z Pentagon Research mówi w rozmowie z money.pl, że wielką zaletą Superligi dla nowych widzów byłaby jej prostota i przejrzystość. Ograniczona liczba klubów, bez rozgrywek krajowych, każdy klub jest znany. A na dodatek każdy prezentuje wyśmienity futbol, więc o nudzie nie może być mowy.

- Przy formule polegającej na grze 15 zespołów mielibyśmy do czynienia z czymś porównywalnym jakościowo do półfinału Ligi Mistrzów i to przy każdym meczu. Tak naprawdę ciężko to do czegoś porównać - mówi money.pl Marcin Dobski, zajmujący się marketingiem sportowym.

Dodaje, że celem Superligi wcale nie jest Europa, musi kierować się w stronę Azji.

- Rynek w Europie jest już pod tym względem wysycony, trudno będzie zdobyć więcej widzów, a stadiony nie są z gumy. Prawa do transmisji trzeba sprzedawać na cały świat - dodaje Dobski.

Fiorentino Perez, prezes nowej organizacji, mówi, że piłka nożna ma 4 miliardy fanów na całym świecie. Już dziś finał Ligi Mistrzów jest najchętniej oglądanym wydarzeniem sportowym. Jego oglądalność mniej więcej czterokrotnie przebija Superbowl, czyli finał rozgrywek futbolu amerykańskiego (NFL). Ale to jednak w NFL są większe pieniądze - zarówno jeśli chodzi o budżety klubów, zarobki graczy oraz prawa do transmisji telewizyjnych.

- Futbol amerykański jest dla mediów towarem wymarzonym. Stosunkowo krótkie akcje, dużo przerw, które można wykorzystać na reklamę. Telewizje płacą kilka razy więcej za produkt, w którym mogą umieścić o wiele więcej reklam - mówi Dobski.

Jego zdaniem piłka nożna ze względu na zasady nie ma szans na przebicie NBA czy NFL pod względem zarobków na transmisjach telewizyjnych.

Ameryka w Europie?

Superligę chcą stworzyć najbogatsze i największe europejskie kluby sportowe. Po połączeniu ich w jedną ligę, ich zsumowana wartość sięgnęłaby niemal 8 miliardów euro. Czy to dużo?

W koszykarskiej NBA gra 30 klubów, a średnia wartość każdego z nich przekracza 2 miliardy dolarów. Superliga w wartości bezwzględnej byłaby warta w dużym przybliżeniu tyle, co połączone siły New York Knicks i Los Angeles Lakers.

Porównanie z NBA nie jest przypadkowe. Na świecie dominują dwa modele zawodowych rozgrywek sportowych. Pierwszy - "europejski" - zapewnia otwartą rywalizację. Jeśli jesteśmy już przy piłce nożnej, posłużmy się jej przykładem. Do najwyższej klasy rozgrywek klubowych w Polsce – Ekstraklasy – można awansować, można też z niej spaść.

Jest też Liga Mistrzów, która zbiera czołowe drużyny z kontynentu. Nie ma jednak tak, że udział w niej jest zagwarantowany raz na zawsze. Trzeba się do niej zakwalifikować.

Drugi model znany jest z USA, jego najlepszymi przykładami są NBA, NHL, NFL, MLS – czyli odpowiednio: ligi koszykarskie, hokejowe, futbolu amerykańskiego i piłki nożnej. To całkowicie prywatne organizacje z prywatnymi klubami, które stają się partnerami tego wielkiego biznesu. Powstanie Superligi jest więc próbą przeszczepienia tego modelu na rynek europejski.

Pawlukiewicz , podobnie jak Dobski, zwraca uwagę na fakt, że rozgrywki na takim poziomie to już nie sprawa europejska, ale globalna. Swoją jakością i prostotą mogą przyciągnąć kibiców (ale też inwestorów) z Chin, Indonezji, Zatoki Perskiej.

- Proszę zauważyć, że na każdym kontynencie jest odpowiednik naszej Ligi Mistrzów, ale kibice z innych regionów niezbyt się w tym orientują. Nie są u nas znane ligi i rozgrywki w Azji, Afryce, słyszymy czasem o południowoamerykańskim Copa Libertadores – mówi Adam Pawlukiewicz w rozmowie z money.pl.

Dodaje, że najbardziej poszkodowanymi byłyby inne dyscypliny sportowe, które rosnąca popularność piłki nożnej może zepchnąć do poziomu niszowego. Straciliby też europejscy piłkarscy średniacy, w tym drużyny z Polski.

- Wygląda na to, że największe, najbogatsze kluby zachowują się w sposób niezwykle egoistyczny i chcą położyć rękę na najbardziej lukratywnej części medialnego tortu, tortu, który składa się z praw do bezpośredniej transmisji na żywo tych spotkań - komentuje w programie "Money. To się liczy" Wojciech Kostrzewa, prezes Polskiej Rady Biznesu.

Zaznacza, że jeśli UEFA spełni swoje groźby, piłkarze grający w klubach należących do Superligi będą z kolei wykluczeni z rozgrywek narodowych.

- Będzie to oznaczało wielki problem dla klubów średnich, które od czasu do czasu dawały radę wejść do rozgrywek pucharowych Ligi Mistrzów, bo to będzie również oznaczało deprecjację Ligi Mistrzów, a tym bardziej Ligi Europy - mówi Kostrzewa.

Na razie separatystów jest dwunastu, pragną dokooptować jeszcze trójkę partnerów. W grze są Manchester City (wart 1,03 miliarda euro według Transfermarkt.com), Liverpool (1,01 mld euro), FC Barcelona (823 mln), Chelsea (prawie 780 mln), Atletico Madryt (748 mln), Real Madryt (745,5 mln), Manchester United (718 mln), Tottenham (781 mln), Juventus (678 mln), Inter (618 mln), Arsenal (549 mln) i najbiedniejszy z tej grupy AC Milan, wyceniany na 509 milionów euro.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(48)
Detonator
3 lata temu
Nie wspieram mafii i nie chce biletu nawet za darmo
Herek
3 lata temu
TAK DLA SPROSTOWANIA TO NIE JEST EURO 2020 TYLKO 2021
Robin
3 lata temu
Bo UEFA zabiera pazernie za duży haracz za swój monopol na rozgrywki. Nie dziwię się, że w końcu najlepsze kluby chcą reformy, a nie dzielenia się z darmozjadami.
Tomasz
3 lata temu
Nie podoba się? To nie oglądaj.Pieniadze ida za oglądalnością. Juz dzis wiekszosc pieniędzy idzie na kilkanascie klubów z całego świata . Chcesz wesprzeć lokalne kluby ? Idz czasem na mecz jak otworzą, a nie sponsoruj bogaczy jak MU ,Real itd ogladajac ich mecze, kupujac szaliki
polak
3 lata temu
Myślę że UEFA to największa legalna mafia, poza jurysdykcją jakąkolwiek, może czas zrobić jakieś zmiany?
...
Następna strona